2 mar 2012

Kilka słów o "Uczniu Alvinie" Orsona Scotta Carda


Tytuł: Uczeń Alvin
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1999
Cykl: Opowieść o Alvinie Stwórcy(tom 3 )
Ilość stron: 376
Moja ocena: 4/6

Po przeczytaniu Czerwonego Proroka z utęsknieniem czekałam na ponowne spotkanie z Alvinem, ale pech chciał, że pozycja ta była ciągle niedostępna. Zanim udało mi się porwać z bibliotecznej półki wyczekiwanego Ucznia Alvina pocieszałam się Mówcą Umarłych (KLIK!), a spotkanie z Enderem jedynie zaostrzyło apetyt.
Zdążyłam się już przyzwyczaić do stylu Orsona Scotta Carda, a magia zawarta w jego powieściach na stałe zagościła w czołówce moich ulubionych światów.


Alvin powraca do Hattrack River – miejsca, gdzie się urodził i gdzie Niszczyciel odebrał mu brata. Tym razem jednak młody Stwórca ma zamiar, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, nauczyć się kowalskiego fachu od Makerpeace Smitha wykorzystując do tego jedynie takie zdolności, jakie posiada każdy normalny człowiek. Pobyt w Hattrack i mieszkająca tam żagiew, która jeszcze przed jego narodzinami widziała ścieżki przyszłości siódmego syna, mają pomóc Alvinowi w zrozumieniu swojej roli w świecie i nauczyć bycia Stwórcą. Niestety, żagiew opuszcza Hattrack tuż przed pojawieniem się tam Alvina, a kowal Makerpeace okazuje się być  zdecydowanie mniej przyjemnym człowiekiem niż dwanaście lat wcześniej. Podczas kilkuletniego pobytu w miejscu swoich narodzin Alvin przekona się, że Niszczyciel potrafi przybrać najróżniejsze twarze i że tworzenie w gniewie wzmacnia zło bardziej nawet niż sam gniew.

Podobnie jak w Czerwonym Proroku, tak i tutaj, Card skupia się nie tylko na tytułowym bohaterze, ale serwuje nam ponowną refleksję na temat tolerancji i odmienności oraz pozornych różnicach dzielących zarówno różne rasy jak i klasy społeczne, tym razem większą uwagę poświęcając problemom czarnoskórych mieszkańców Ameryki. To już chyba charakterystyczna cecha jego twórczości – w swoich dziełach, pod otoczką fantastyki, próbuje wpoić czytelnikom pewne uniwersalne wartości, walcząc w ten sposób z powszechnymi uprzedzeniami i wszelakim rasizmem. Z zasady nie przepadam za moralizatorstwem, ale Cardowi z powodzeniem udaje się przemycać treści, których normalnie bym nie przeczytała.

I za to lubię Carda – światopogląd przez niego przedstawiany nie do końca zgadza się z moim, a mimo tego saga Alvina (i Endera) sprawia mi dużo czytelniczej radości. Pisanie o jego książkach to już zupełnie inna historia, dlatego zamiast produkować kolejne farmazony apeluję – czytajcie Carda i dajcie się porwać jego magicznym światom 

Moja ocena: 4/6

18 komentarzy:

  1. Książka mi nieznana, ale kto wie? Może kiedyś uda mi się ją przeczytać i pozostałe części cyklu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jednak ta książka nie przypadłaby mi do gustu - to nie moje klimaty ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś. Póki co nie mam w planach żadnej pozycji Carda, choć Ender i Alvin zwrócili już moją uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Alvina nie zmuszam, jest specyficzny, ale Ender to klasyka! Choć pierwszy tom przeczytaj, serio! :)

      Usuń
  4. Mój brat ma dużo książek Carda, podejrzewam, że wszystkie o Alvinie (z tej serii wydawniczej) - tylko zakraść się, wyciągnąć i schować do torby. ^^

    Ale wcześniej chciałabym jednak Tolkiena i jego LOTR przeczytać, w końcu. A potem już książki Carda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz czytać na przemian Carda i Tolkiena, zwłaszcza że ten drugi nieco bardziej wymagający jest :)

      Usuń
  5. Moje klimaty, czuję że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś mnie ten cykl nie ujął niczym. Poległem zaraz na początku. Ale Ender chyba jest najbardziej "zaczytaną" książką w domu :) Mocniej chyba tylko sfatygowana jest Diuna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam przy okazji omawiania "Siódmego syna" - ta seria ma w sobie jakąś swojskość, która zawsze mnie oczarowuje :)
      Zaczytania "Diuny" i Endera się nie dziwię :)

      Usuń
  7. Mam w planach "Grę Endera". Jeśli mi się spodoba to być może zajrzę i do tej sagi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam obie, choć różnią się od siebie to i poruszają podobne kwestie :)

      Usuń
  8. Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Kobiet!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz dużo tzw. reklamowych komentarzy, to wtedy jest ona przydatna, gdyż automaty nie radzą sobie z tym i od spamu masz święty spokój. Jednak powiem szczerze, że nie mam pojęcia gdzie się ją włącza, a przynajmniej u mnie? Może funkcjonuje jako osobna aplikacja ściągana do konkretnego bloga? Osobiście nie przepadam za tym rozwiązaniem, bo czasem jednak można się pomylić i cały komentarz szlag trafia... No ale jeśli masz kłopot ze spamem, to może zapytaj administrację jak wejść w posiadanie weryfikacji obrazkowej:)

      Usuń
  9. Wczoraj przyszedł pocztą mój egzemplarz i po kilku latach przerwy przeczytałem "Ucznia" drugi raz. Oj, już zapomniałem jak bardzo smuci mnie historia Arthura Stuarta. Pamiętałem tylko że był jednym z moich ulubionych bohaterów.
    Tomik dobry ale dla mnie wypada blado na tle "Czerwonego Proroka". Tak jak inne części zresztą.

    OdpowiedzUsuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)