16 kwi 2012

"Mars" Rafał Kosik



Tytuł: Mars
Autor: Rafał Kosik
Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: 06. 04. 2012 r.
Ilość stron: 432
Moja ocena: 5/6



Rafał Kosik jest pisarzem o ugruntowanej na polskim rynku pozycji: zarówno jego seria Felix, Net i Nika, jak i powieści oraz opowiadania SF cieszą się dużym powodzeniem, były też kilkakrotnie nagradzane. Mars to jego debiutancka powieść, napisana w 2003 roku. Teraz, po 9 latach, dzięki wydawnictwu Powergraph mamy możliwość ponownego zapoznania z tą klasyczną historią SF, opowiadającą o starym jak historia gatunku marzeniu o nowych planetach zasiedlanych przez ludzi. Tym razem na tapecie mamy kolonizację Marsa i próbę terraformowania go do stanu, w którym będzie on zdatny do zamieszkania przez ludzi, a także skutki tych działań.

Opowieść podzielona jest na trzy części, z których każda odbywa się w dość odległych od siebie ramach czasowych. Przygodę na Marsie rozpoczyna prolog z roku 2040, kiedy to zaczęto prace nad przystosowywaniem warunków na Czerwonej Planecie poprzez stawianie wież elektrolitycznych. Był to dopiero pierwszy krok w długiej i wieloletniej drodze ku całkowitemu terraformowaniu planety, jednak już wtedy pojawiły się niejasne i nieco metafizyczne sygnały, które też towarzyszyć nam będą przez całą lekturę. Po krótkim wstępie przenosimy się do 2305 roku, gdzie Mars jest już zdatny do powszechnego użytku, a migracje w kierunku Ziemia – Mars są na porządku dziennym. W tym momencie poznajemy pierwszą dwójkę głównych bohaterów: świeżego imigranta Allena, będącego szarym obywatelem próbującym szczęścia na nowej Ziemi i Doris, ambitną pośredniczkę pracy, która niechcący wplątuje się w polityczną aferę dotyczącą przyszłości Marsa jako planety ludzi. W międzyczasie oczywiście pojawia się tajemniczy metafizyczny element, który, choć praktycznie nie wpływa na przebieg przygód naszych bohaterów, to dodaje nieco tajemniczości całej intrydze. Druga część kończy się dość nagle, by przenieść nas o kolejne 35 lat i pokazać skutki gwałtownej ingerencji człowieka w stan planety, a także efekty przepychanek politycznych. Zmieniają się również bohaterowie – tym razem przez meandry cybernetyzowanego świata prowadzą nas Jared i Valerie. Jared, będący poszukiwaczem wody, podczas prowadzenia swoich badań trafia na nietypowy grób  i informację na ten temat przesyła do redakcji, która na miejsce zdarzenia wysyła właśnie Valerie. Osobliwe odkrycie staje się początkiem kłopotów naszej dwójki, a tajemnica, na ślad której przypadkowo trafili, całkowicie zmieni pogląd na historię ludzkości i przesłanki kierujące tymi, którzy zdecydowali się na zasiedlenie Marsa.

Dość obszerny opis fabuły jest jednak niczym, w porównaniu z ogromem treści, jaka została zawarta na 232 stronach. Rafał Kosik serwuje zdecydowanie pesymistyczną wizję naszej cywilizacji, zarówno pod kątem technologicznym, jak i filozoficznym. O ile ten pierwszy w pewnych sferach, związanych przede wszystkim z komputeryzacją i cybernetyką wykazuje dość znaczącą ewolucję, tak pod względem moralnym prezentuje pełną stagnację. Świat Marsa to, zwłaszcza w ostatniej części, świat pochłonięty przez wszechobecną sieć: ludzie mają wszczepione komplanty, pozwalające na pełną integrację z czymś będącym rozwiniętym do granic Internetem. Dzięki komplantom można jednym mrugnięciem oka coś kupić, uruchomić windę, czy zafundować sobie wszelakie luksusy. Implanty pozwalają na odczuwanie wszystkimi zmysłami wrażeń, które w rzeczywistości nie mają miejsca. Ludzkość żyjąca i pracująca na Marsie zatraca się w sztucznych realiach: ich egzystencja opiera się na przemiennej pracy i ucieczce w „wirtual”. Takie połączenie mózgu i zmysłów z światem wirtualnym niesie jednak ze sobą pewne ryzyko, gdyż w pewnym momencie traci się pewność odnośnie tego, co jest prawdą, a co nie. Jeśli zaimplantowany komplant swobodnie steruje naszymi zmysłami, to łatwo możemy stać się ofiarą hackerów lub manipulacji ze strony polityków czy zwykłych sprzedawców samochodów. Dzięki odpowiednim programom, wbrew naszej woli możemy poczuć potrzebę zakupu danego produktu. Oczywiście, istnieją firewalle zdolne powstrzymać ulicznych sprzedawców, ale nie są one w stanie powstrzymać ingerencji ze strony instytucji, dzierżących całkowitą władzę. Już dzisiaj media z powodzeniem manipulują społeczeństwem, a jeśli wyobrazimy sobie sytuację, w której informacja o danym ugrupowaniu politycznym wywołuje u odbiorców euforię, a wzmianka o formacji opozycyjnej sprawia, że człowiek odczuwa mdłości… Niczym psy Pawłowa ludzie nauczeni pewnych reakcji działają w określony sposób. U Kosika manipulacja idzie jeszcze dalej: realia wirtualne, czyli nieprawdziwe, są o tyle bardziej atrakcyjne, że obywatele normalne obowiązki wykonują tylko po to, by później mieć możliwość oddania się wędrówkom po sztucznych światach, w których sami o wszystkim decydują. I nic to, że wszystko to jest tylko cyfrową ułudą – liczą się jedynie podstawowe potrzeby i zwierzęce instynkty.

W społeczeństwie tak łatwo poddającym się manipulacji dziecinnie prostym staje się ukrycie niewygodnych faktów, i z tej możliwości z powodzeniem korzystają ziemscy i marsjańscy politycy. Mars okazuje się być książką, która pod powłoczką thrillera politycznego osadzonego w realiach SF serwuje nam sporą dawkę zadumy nad ludzką naturą i zdolnością człowieka do popełniania bestialskich czynów w imię hipotetycznego wyższego dobra. Kosik porusza kwestie walki jednostki z wszechobecnym marazmem, naginaniem faktów, z jakim mamy do czynienia w mediach, a także zastanawia się nad tym, czy doświadczenia naszych przeszłych pokoleń związane z holocaustem i masowymi mordami czegokolwiek nas nauczyły. Bilans przeprowadzony przez autora niestety wykazuje, że najbardziej niebezpiecznie są wielkie wizje osobników, którzy posiadają społeczne zezwolenie na wszelakie działania.

Historia opowiedziana w Marsie nie nastraja optymistycznie, co jednak nie stoi na przeszkodzie ku temu, by literacki debiut Kosika uznać za nad wyraz udany. Plastycznie przedstawiony obraz czerwonej planety, postęp technologiczny i wprost proporcjonalny zanik moralnych wartości dosadnie przemawia do czytelnika, pozostaje w pamięci na długo i skłania do baczniejszego przyjrzenia się otaczającej nas rzeczywistości, zwłaszcza w sferze coraz większego wpływu media, jakim jest Internet.

Recenzja napisana dla portalu:


29 komentarzy:

  1. Jedna z moich ulubionych książek. W ogóle Kosik to świetny pisarz, wszystkie jego powieści bardzo przypadły mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była moja pierwsza z nim przygoda, ale przypadł mi do gustu, a "Vertical" już czeka na swoją kolejkę w czytaniu ^^

      Usuń
  2. Zachęciłaś mnie. Jeszcze nie spotkałam się z książką tego autora, ale w najbliższym czasie to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zachęciłaś. :) Od dłuższego czasu chodzi za mną potrzeba jakiegoś pesymistycznego sf w kosmosie, i proszę, wychodzi na to, że Kosik jak znalazł! Niebawem się zabieram w takim razie. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć jeśli chodzi o pesymizm, to "dorosłe" książki Kosika świetnie się sprawdzają :)
      Życzę przyjemności z lektury i czekam na recenzję :)

      Usuń
  4. Skusiłaś mnie i chyba muszę odłożyć trochę kieszonkowego:) Co do pesymizmu, po "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" stwierdziłam, że to wcale dobry element książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkładaj,odkładaj - czasem warto przeczytać coś dołującego :P

      Usuń
  5. Świetna recenzja, chylę czoła. :)
    Jak podejrzewałam - lektura obowiązkowa. Żeby mi się za jakiś długi czas trafiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mam jakieś 14 książek do rozpracowania (a jak wsiąknę w świat Endera to pewnie więcej), do tego pierwsze tomy SoLL i mam jeszcze blog filmowy... A! I jeszcze wypadałoby przeczytać LOTR, więc "Mars", nawet chudy jak Anja Rubik, musi poczekać aż minie ten jakiś długi czas. ;)

      Usuń
    2. SoLL czyta się błyskawicznie - książki te nie wymagają zbyt wiele uwagi :P
      Mi się tęskni do Endera, ale chwilowo posucha w tym temacie - w bibliotece braki :(

      LOTR, czytaj w pierwszej kolejności, przerywanej innymi pozycjami - bo jak już wsiąkniesz, to na dobre :P

      Usuń
  6. Coś się porobiło z tekstem, podwójne przerwy między akapitami i w jednym miejscu złamał Ci wiersz w połowie.

    Bardzo mnie zainteresowałaś, jednak póki co mówię nie. O przyszłości Kosika na moich półkach zdecyduje lektura "Obywatela...", który już tu jest. Na razie nie będę moich list niepotrzebnie przeciążał. Wszystko jednak wskazuje na to, że niestety kolejne pozycje na listy trafią :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję - tekst przerzucałam z Worda, by nie bawić się z interlinią, i jakoś umknęły mi te błędy.

      Ja z kolei do "Obywatela" mam daleko - obecnie na przeczytanie czeka w szufladzie "Vertical" i "Kameleon".

      Usuń
  7. Stosik-Kosik! ;) Ja w ogóle nie potrafię przekonać się do SF, może jak dorosnę, to coś ruszy. No bo niby recenzje ciekawe, książki wysoko oceniane, zapał jest, ale jak się już zabieram do lektury, to kóniec - a może nie kóniec, bo nigdy przecież nie kończę. ;P No i co tu zacząć, żeby skończyć, hm?

    (tym razem z podpisem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zainteresowanie SF tak na serio zaczęło się od przeczytania "Diuny", którą to czytałam z braku jakiejkolwiek innej książki pod ręką ^^
      Dobra jest też "Gra Endera",a w dodatku niezbyt obszerna, więc szybciej się czyta niż ww "Diunę" :)

      Usuń
  8. Ogrom treści przełożył się chyba na Twoją recenzję. Lubię to, że tak powiem. ;) Trochę mi migało w oczach przy długich akapitach, ale to pewnie przez temperaturę gorzej u mnie z odbiorem. W każdym razie opis zachęca; jak odpocznę nieco od Dicka i Dukaja, zainteresuję się "Marsem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, gdyby nie wewnętrzny stoper, to recenzja miałaby jeszcze jeden równie obszerny akapit co te środkowe ^^
      Cieszy mnie, że znajdujesz się w wąskim gronie ludzi czytających opinie dłuższe niż 2k znaków :)

      Zainteresuj się "Marsem" - nie wiem jak wypadnie w porównaniu z Dukajem, ale na Dickowej płaszczyźnie nieźle się sprawdzi:)

      I życzę powrotu do zdrowia :)

      Usuń
  9. Może w wolnej chwili zajrzę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój Mars jeszcze nie dotarł, więc za mocno nie zagłębiałam się w te dwa najdłuższe akapity, ale wrócę tu za jakiś czas, i doczytam, i będę porównywać wrażenia :) Póki co starczy mi świadomość, że jest bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja czytałam i jestem zadowolona :-P
    Szczerze powiedziawszy "Felix Net i Nika" to też świetna seria, nie tylko dla młodzieży, wytężająca umysł, że tak powiem :-)

    Ogólnie rzecz biorąc, lubię styl Kosika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Felixa..." jeszcze nie miałam okazji czytać, ogólnie nie czytuję książek młodzieżowych poza nielicznymi wyjątkami.

      Usuń
  12. Ech... zachwycasz się "Marsem" do tego stopnia, że aż mi głupio. ;) Bo ja... no... parę miesięcy temu zaczęłam to czytać i chyba jakoś w połowie dałam sobie spokój. Okrutnie się do tego zmuszałam. o.O Nie wiem, może później faktycznie jest ten niesamowicie fajnie zarysowany świat - ale mnie śmiertelnie znudzili bohaterowie. Właśnie Allen i Doris. Ich losy mi tak totalnie wisiały, oni tak nijacy byli, że po prostu nie potrafiłam za nimi podążać, nawet jeśli chodzili po niesamowitym mieście na Marsie.

    Ale obiecuję sobie ciągle, że jeszcze do tego wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Kosików lubię baaaardzo, więc nie jestem obecnie obiektywna. Ale, Kosik mi pokazał, że może pisać social SF w naszym porąbanym kraju. I nawet jeśli teraz widzę wtórność i niedociągnięcia: początek bycia fanką Rafała wspominam z uśmiechem :)
      poza tym: wolę irytujących bohaterów: jakoś naturalniej przyjmuje ich nietrwałość:P

      Usuń
    2. Ale oni nawet mnie nie irytowali. Po prostu... nie obchodzili mnie. ;) Jak ja mam zza ich pleców oglądać świat w takich warunkach, no? xD

      Usuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)