20 sie 2012

"Czarne" Anna Kańtoch


Tytuł: Czarne
Autor: Anna Kańtoch
Seria wydawnicza: Kontrapunkty
Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: wrzesień 2012
Ilość stron: 272
Moja ocena: 4/6

Gdy sięgamy po jakąkolwiek książkę, z zasady kierujemy się kilkoma podstawowymi kryteriami: nazwisko autora, gatunek literacki czy forma opowieści. Co jednak, gdy dostajemy książkę wymykającą się ogólnym ramom, zarówno pod względem formy, jak i przynależności do konkretnego działu literatury? Czy czytanie książki innej, niedającej się jasno sprecyzować i wprowadzającej czytelnika w zamęt niemal na każdej stronie może sprawić przyjemność? I jak tego typu literatura się sprawdza? Oto przed wami kilka słów o kontrowersyjnym pisaniu, nieuchwytności czasu i czytelniczym wyzwaniu, jakim może okazać się lektura Czarnego Anny Kańtoch, nowej powieści wydanej w Powergraphowej serii Kontrapunkty. 

Czarne to nazwa miejscowości, w której główna bohaterka, jeszcze jako dziecko, spędzała każde wakacje wraz z rodzicami i braćmi. Spora część książki dotyczyć będzie właśnie wspomnień kobiety z okresu dziecięcego, a raczej próby wyłapania tych elementów swojej przeszłości, które zaważyły na jej całym życiu. Nasze pierwsze spotkanie z bohaterką ma miejsce chronologicznie później, w roku 1935, kiedy to spędza ona ostatnie dni w sanatorium dla nerwowo chorych, by niedługo później zamieszkać u swego starszego brata. Rekonwalescencja nie wydaje się jednak skuteczna: narratorki nie opuszcza wręcz pewność nierealności otaczającego ją świata, a w krótkich rozdziałach pojawiają się „oni”, ludzie różni od naszej trzydziestoletniej panny o nazwisku Rec. W poszukiwaniu odpowiedzi, a być może lekarstwa na nierealność, bohaterka wybiera się w teraźniejszą podróż do Czarnego, by spotkać tam swoją rodzinę z przeszłości, w tym kilkunastoletnią samą siebie. Tragiczna historia aktorki Jadwigi Rathe, wspomnienia, których nie powinno być, szarady czasu i przestrzeni: oto, z czym musi zmierzyć się nie tylko główna bohaterka Czarnego, ale także czytelnik, gdyż historia przedstawiona przez Annę Kańtoch nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. 

Główną cechą będącą wyznacznikiem nietypowości Czarnego jest narracja, która choć prowadzona pierwszoosobowo, nie przybliża nam zbytnio bohaterki. Mamy tutaj do czynienia bardziej ze swoistym zapisem myśli, urywków wspomnień, niż z typowym opowiadaniem historii. Krótkie rozdziały, rozrzucone w czasie i przestrzeni, opowiadają o świecie takim, jakim widzi go narrator: nie uświadczymy tutaj rozjaśniających sytuację wskazówek, za to często wydarzenia będą wprowadzać nas w taką samą konsternację, co główną bohaterkę. Dodatkowo uczucie zagmatwania pogłębia fakt, iż do samego końca powieści nie poznajemy imienia naszej bohaterki. Dorosła panna Rec mówi o sobie w pierwszej osobie, tak samo jak każdy z nas w swoich myślach czy wspomnieniach raczej nie nazywa siebie swoim imieniem. Nadzieja na poznanie dokładniejszych danych narratorki pojawia się w momencie jej konfrontacji z sobą samą czternastoletnią, lecz i tym razem Anna Kańtoch zgrabnie unika zdradzenia tego istotnego szczegółu, racząc nas zdaniami typu: „(…) a ja pochyliłam się konspiracyjnie do mojego ucha(…)”, wymagając tym samym najwyższego skupienia na każdej, nawet błahej wypowiedzi choćby po to, by nie pogubić się między jednym a drugim „ja”, a także czasami, w których kolejne wersje naszej przewodniczki się pojawiają. Nie jest to zadanie łatwe, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się postać Jadwigi Rathe, tajemniczej muzy ojca narratorki, nierozerwalnie związanej z fabułą Czarnego. 


Nie sposób jednoznacznie określić, o czym tak naprawdę jest Czarne. Wspomniane przed chwilą zagmatwanie okresów życia bohaterki, nieokreśloność poszczególnych lokacji i przewijająca się w fabule tajemnicza niemożliwość sprawiają, że lektura przypomina wędrówkę po bezdrożach umysłu szaleńca. Niemal do samego końca nie sposób też oprzeć się wrażeniu, że historia tym właśnie jest: Anna Kańtoch w swej powieści niczego czytelnikowi nie ułatwia, nie udziela jednoznacznych odpowiedzi, co więcej, często też samo sformułowanie właściwego pytania może nastręczyć czytelnikowi nie lada problemów. Strzępki informacji, jakie posiada bohaterka, a przez co i my, są przerażająco niekompletne i niejednokrotnie umykają już w momencie, gdy panna Rec tylko chce je sobie przypomnieć czy ułożyć w logiczny ciąg. Mimo tego, po przewróceniu ostatniej strony pewne elementy układanki zdają się wskakiwać na odpowiednie sobie miejsce. Opowieść zyskuje złudzenie prawdopodobnej logiki, której jednak nie sposób na sto procent potwierdzić. 


Przygoda z najnowszą powieścią Anny Kańtoch to nie lada wyzwanie dla kogoś, kto czytuje zazwyczaj książki bardziej poukładane. I nie chodzi tutaj tylko o przeplatanie się rozdziałów poświęconych teraźniejszości i przeszłości, ale też o samą ideę głównej bohaterki i jej roli w świecie łączącym możliwość z niemożliwością. Historia przedstawiona w Czarnem niewątpliwie wciąga i budzi niepokój, powoduje pewnego rodzaju niepewność tego, co jest realne, a co z realnością ma niewiele wspólnego nie tylko na kartach powieści, ale i poza nią. Mimo wszechobecnego chaosu, daje się w Czarnem wyłapać pewien zamysł autorki, przewodnią myśl nakłaniającą do baczniejszego przyjrzenia się otaczającej nas rzeczywistości i próby przełożenia jej na świat powieści. 


Trzecia odsłona Kontrapunktów to dla mnie zdecydowany strzał w dziesiątkę, choć nie każdemu może przypaść do gustu. Z pewnością Czarne nie spodoba się osobom lubiącym wyraźne wpisanie pozycji w jakiś gatunek literacki, nie jest to też pozycja dla fanów wartkiej akcji i klasycznych historii miłosnych. U Anny Kańtoch spotykamy wiele wątków nienadających się do jednoznacznego zaszufladkowania, pojawiające się elementy erotyzmu mogą zrazić zbyt konserwatywnych czytelników, a nietypowe prowadzenie narracji sprawi, że osoba czytająca książki hurtowo i „po łebkach” nie wyniesie z tej przygody niczego wartościowego. Bez odpowiedniego wyciszenia, wczucia się w ten cały chaos, Czarne wydać się może bełkotem zbiega z ośrodka dla umysłowo chorych. I być może książka tym właśnie jest, ale pozostaje nam jedno zasadnicze pytanie: jeśli ten sen szaleńca jest prawdą, to czy nasza rzeczywistość nie jest jedynie dobrze skonstruowaną ułudą, z której istnienia nie zdajemy sobie sprawy? Anna Kańtoch serwuje nam powieść, którą należy wręcz przeczytać ponownie, nawet nie po to, by lepiej poukładać zawarte w niej informacje, lecz po to, aby nierealność znalazła poczytniejsze miejsce w naszym postrzeganiu świata. W końcu, kto wie, może nasza rzeczywistość jest jedynie nieudolną kopią rzeczywistości prawdziwej?


Recenzja napisana dla portalu:

7 komentarzy:

  1. Czają się na nią, gdzyż przeczytane dotąd opowiadania Pani Kańtoch, trafiają w mój czytelniczy gust.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na tę recenzję, od pierwszych zapowiedzi "Czarne" bardzo mnie intrygowało. I już wiem, że chcę mieć i przeczytać. Lubię dziwne, pogmatwane książki, powinno mi się spodobać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czekałam - z tych samych powodów. I taki sam skutek w moim przypadku odniosła lektura recenzji, choć ocena 4/6 początkowo nieco mnie zmartwiła :)

      Usuń
    2. Fakt, mnie też trochę ocena spłoszyła, ale po recenzji liczę, że jednak mi się spodoba. :)

      Usuń
    3. Ocena jest taka a nie inna, bo najnowsza książka Kańtoch nie daje się wpiąć w jakiekolwiek ramy, dlatego też stwierdziłam, że bezpieczniej będzie wystawić "czwórkę"

      Usuń
  3. Cóż, brzmi dosyć ciekawie. Tym niemniej to chyba nie do końca mój ulubiony typ książki. Chociaż jak wpadnie w łapki, to pewnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Kantoch i czekałam na jej nową ksiązkę, więc przeczytam z pewnością. :)

    OdpowiedzUsuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)