29 sty 2017

Tradycja rzecz ważna, czyli biblioteczka 2017

Przyszedł czas na coroczny festiwal próżności!
Co prawda wpis biblioteczkowy planowałam na początek lutego, ale porządek w księgozbiorze jakoś nigdy nie chce się zbyt długo utrzymać... Skorzystałam z okazji chwilowego opanowania chaosu, zrobiłam milion zdjęć, z których kilka wyszło prawie ostrych i oto przed wami moje skarby:

(jeszcze tak dla przypomnienia i zachowania pozorów porządku: bliblioteczki z lat 2012, 2013, 2014, 2015, 2016)

15 sty 2017

Olga i osty, czyli nie dajmy się oszukać.

Ten wpis ma w sobie coś z eksperymentu. Po pierwsze: to pierwsza od dawna recka, po drugie: to, co przeczytacie za chwilę jest zapisem mojej gawędy o „Oldze i ostach”. Nieco zredagowanej, ale zasadniczo: wiernej temu, co pewnego wieczora opowiedziałam/wygadałam/pomarudziłam. Stąd też jest nieco bardziej chaotycznie niż zwykle, może też nieco dłużej, ale tak było zamierzone. Oczywiście, jak zwykle po tak długiej przerwie w reckowaniu, proszę was o wszelkie krytyczne uwagi odnośnie przecinków, literówek i ogólnych głupot, które mogły się wkraść między literki. Życzę przyjemnej lektury :) ps. Doctorowe grafiki może i nie bardzo współgrają z treścią wpisu, ale co Doctor to Doctor :)


10 sty 2017

Podsumowanie 2016, czyli "mój różowy pamiętniczku"


To niesamowite, jak trudno zaczyna mi się ten wpis. Podsumowania mijającego roku nigdy nie należały do najłatwiejszych, a tegoroczne… jest chyba najtrudniejsze ze wszystkich. Bo rok 2016, zgodnie z przewidywaniami, był rokiem przełomowym i przerażającym. W sumie ten rok był najbardziej… burzliwym zarówno w historii istnienia Kronik Nomady, jak i w moim prywatnym życiu. Nim przejdę do konkretów pragnę was ostrzec: podsumowania zawsze są u mnie bardzo osobiste, a to konkretne będzie osobiste chyba jeszcze bardziej. Zarazem jest ono zamknięciem dość rozbudowanej prywaty uskutecznianej przeze mnie w sieci od kilku miesięcy: planuję od następnego wpisu wrócić do normalnego (o ile w moim przypadku można mówić o czymś normalnym) pisania o wszelakich odmianach życia fantastycznego. Zatem zapraszam do tekstu pod tytułem „mój różowy pamiętniczku”, za wszelkie szkody w psychice już teraz przepraszam, dalej czytacie tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.