Tytuł: Gwiazda prawdopodobieństwa
Autor: Nancy Kress
Cykl Wydawniczy: Prawdopodobieństwo, tom 2
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: 10. 12. 2012 r.
Ilość stron: 296
Moja ocena: 5/6
Nancy Kress, pierwsza zagraniczna autorka wydana przez wydawnictwo Almaz, nie tak dawno zaoferowała nam przyjemne połączenie fantastyki socjologicznej z słabo zarysowaną space operą. Po lekturze Księżyca prawdopodobieństwa w głowie pozostało mi wiele pytań, dotyczących zarówno Światan, Fallerów czy też samej ludzkości. Skupienie się na misji badawczej Świata i próbie przejęcia artefaktu stanowiły główny trzon powieści, dlatego też miałam nadzieję na to, że drugi tom trylogii Prawdopodobieństwo będzie zawierał więcej faktów dotyczących całego świata przedstawionego. Częściowo moje przewidywania okazały się trafione, ale na szczęście Gwiazda prawdopodobieństwa okazała się czymś więcej niż tylko udaną kontynuacją Księżyca.
Ludzie postanowili powrócić na Świat by zbadać tajemniczy artefakt, tkwiący w świętych górach i będący mniejszym bliźniakiem artefaktu zniszczonego podczas pierwszej misji badawczej. Obiekt ów, o ile przypuszczenia na jego temat okażą się trafne, może stać się przełomowym odkryciem. Jeśli jego właściwości zastaną prawidłowo rozszyfrowane ludzkość zyska potężną broń, być może będącą w stanie zaważyć na losach wojny z Fallerami. Z grupy badawczej na największą uwagę zasługują: (prócz znanych nam już z poprzedniej części Dietera Grubera i Anny Sikorski) charyzmatyczny i nad wyraz ekscentryczny naukowiec Tom Capelo, Marbet Grant: kobieta obdarzona nadnaturalną empatią, oraz Lyle Kauffman: kierownik całej ekspedycji. Podobnie jak w Księżycu, tak i tutaj główna misja okazuje się tylko przykrywką dla czegoś innego, w pewnej mierze zaskakującego, ale i prawdopodobnego. Oto bowiem na statku, którym ludzie przybyli na Świat, przetrzymywany jest pierwszy żywy Faller, a wrażliwiec Marbet stanie przed szansą nawiązania pierwszego kontaktu z przedstawicielem tej destruktywnej rasy. Oba zadania niosą z sobą spore ryzyko nie tylko zwykłego niepowodzenia, ale także mogą okazać się zagrożeniem zarówno dla Światan, jak i całego wszechświata. Gorączkowe poszukiwania, badania i nieustanne tarcia między członkami ekipy stanowią jednak zaledwie jedną część tej nietuzinkowej historii.
Jak już wspomniałam, pierwszy tom Prawdopodobieństwa miał w sobie wiele z fantastyki socjologicznej, a autorka umiejętnie i ciekawie przedstawiała zarówno motywy ludzi, jak i nietypowe zachowanie mieszkańców Świata, wątek naukowy spychając na drugi plan. Tym razem proporcje zostały odwrócone, z zdecydowaną szkodą dla elementów poświęconych relacjom międzyludzkim, ale za to z korzyścią dla wątku stricte naukowego. „Starzy” bohaterowie odgrywają niewielką rolę w fabule Gwiazdy prawdopodobieństwa, a ci nowi są niezadowalający. Thomas Capelo jest klasycznym przykładem upartego wrednego naukowca, przekonanego o swojej nieomylności i wyjątkowości: w stosunku do pozostałych członków ekipy jest przeważnie przynajmniej niemiły. Jedynym, co zmiękcza jego wizerunek gbura zgorzkniałego po śmierci żony, są jego dwie córki, przy których Tom okazuje się nagle kochającym i pełnym poczucia humoru ojcem. Niby taki obraz genialnego naukowca jest bardzo prawdopodobny, ale faktem jest, że Kress mogła wymyślić coś oryginalniejszego. Wrażliwiec również nie spełnił moich oczekiwań: podczas całej akcji Marbet zaledwie kilka razy daje popis swoich umiejętności, opis jej „pracy” nad Fallerem wydaje się być potraktowany szczątkowo, a sama Marbet jest zdecydowanie zbyt enigmatyczna. Być może wynika to z ogólnej niechęci, z jaką to Marbet spotyka się, na co dzień, ale tak szczerze: nie kupuję takiego wytłumaczenia. Tak samo nie kupuję postaci Kaufmana, ale to akurat wynika z faktu, że niezmiernie trudno uwierzyć w to, jak człowiek nomen omen inteligentny pozwala innym decydować o własnym losie tylko dlatego, że nie widzi dla siebie lepszej perspektywy. Pozostali bohaterowie przemykają niezauważeni, jedynie Anna Sikorski wzbudza cieplejsze uczucia swoim zaangażowaniem w losy Świata.
Ok., bohaterowie nie zachwycają, ale i nie muszą. Główną zaletą Gwiazdy prawdopodobieństwa jest przedstawienie trzech procesów: powstawania teorii prawdopodobieństwa, rozszyfrowywania tajników artefaktu oraz zmian zachodzących na Świecie. Dwa pierwsze wątki wykonane zostały wyśmienicie: naukowy bełkot okazał się być łatwy w odbiorze, autorka dość plastycznie opisała rozważania Toma Capelo, przez co nawet laik nieprzyzwyczajony do science fiction może ze spokojem zagłębiać się w meandry prawdopodobieństwa czy hipotetycznych właściwości artefaktu. Natomiast sam wątek Światan to świetny kawałek social s-f, poprowadzony z lekkością. I, co najważniejsze: trzymający w niepewności, a im bliżej końca, tym bardziej pesymistyczny (aczkolwiek niepozbawiony pewnej nadziei na przyszłość).
Nancy Kress udało się uniknąć czegoś, co jest zazwyczaj bolączką autorów trylogii: jej drugi tom nie jest tylko przejściem między początkiem a końcem historii. Jest za to całkowicie nową powieścią, która zaspokajając pewne niedosyty powstałe podczas czytania Księżyca i zaostrzając apetyt na zwieńczenie serii posiada też wątki nadające historii głębi. Dzięki temu Gwiazda prawdopodobieństwa okazuje się książką nie tylko wciągającą: to książka skłaniająca chwilami do większego skupienia na lekturze (momenty „naukowe), a chwilami do zadumy nad ludzką naturą (wątki „ światowe”). Nie jest to przy tym wszystkim lektura trudna czy przesadnie socjologiczna: z gracją łączy oba elementy, na przemian zbliżając nas to do każdego z nich. A że w Prawdopodobieństwie widać tendencję wzrostową, to zwieńczenie cyklu zapowiada się jeszcze bardziej smakowicie.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu
Recenzja jest naprawdę zachęcająca, problem jedynie taki, że nie czytałem dotąd pierwszego tomu. ;) Coraz bardziej jednak skłaniam się ku opcji, by za jakiś czas (czyt. przy mniejszych kolejkach książek do przeczytania) się za to zabrać.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że Almaz przyzwyczaił mnie do wysokiego poziomu. Podobały mi się i "Inwazja" i "Spekulant". Także przyjdzie czas i na Kress, jak mniemam.
Ech te wciąż rosnące stosy książek do przeczytania...
UsuńAle szczerze, polecam "Prawdopodobieństwo".
No i faktycznie, Almaz rozpieszcza czytelników. I to za rozsądną cenę :)))
miałem przeczucie, że będzie to ciekawe ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre przeczucie :D
UsuńZachęcająca recenzja, przeczytałabym z chęcią :)
OdpowiedzUsuńPolecam wpierw lekturę "Księżyca prawdopodobieństwa" :)
UsuńWrzucam do schowka, dziękuję za recenzję. To znaczy pierwszy tom wrzucam, bo drugiego jeszcze nikt nie wprowadził do katalogu biblioNETki. :)
OdpowiedzUsuńkurczę, miałam tam chyba kiedyś konto, ale portal mi nie przypasował i już danych nie pamiętam. A tak to bym wprowadziła, bo warto :PPP
Usuń