Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Brzezińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Brzezińska. Pokaż wszystkie posty

15 lut 2015

I po co czytać męczące książki?



Słowem wstępu: chociaż grafika wskazuje na „Rozmowy nad książką”, to dzisiaj mam dla was jedynie mniej lub bardziej ciekawy monolog. Wpis, z którego pochodzi ta grafika znajdziecie TUTAJ.

(Źródło zdjęcia: KLIK)

Czytanie to fajna sprawa: pozwala na chwilę uciec od szarej codzienności, poprawić humor po złym dniu w pracy czy zapełnić nadmiar wolnego czasu. Kto czyta, ten nigdy nie narzeka na nudę, za to częściej chodzi niewyspany. Tym, co często sprzyja kłótniom między czytelnikami ( i blogerami książkowymi) jest natomiast coś tak ważnego jak wybór preferowanych lektur. Coś o tym wiem, sama z politowaniem patrzę na osóbki, które od lat zachwycają się tym samym paranormalnym/romansowym chłamem i nie usiłują nawet odrobinę rozszerzyć swoich horyzontów.

(Źródło zdjęcia:KLIK)

Kiedyś być może nie dziwiłoby mnie to zbytnio: przed erą blogów recenzenckich i powszechnego dostępu do Internetu lektury wybierałam raczej przypadkowo. Początkowo, jeszcze dziecięciem będąc, jedynym ograniczeniem był mój wiek: nie mogłam swobodnie wybierać książek z działu dla dorosłych (choć i tak będąc w trzeciej klasie czytałam pozycje umieszczone na regałach dla „starszaków”), a polecanki bibliotekarek nie zawsze przypadały mi do gustu. Wypracowałam więc sobie pewien system. Dość czasochłonny i nie zawsze skuteczny, ale zazwyczaj działał. Wyglądało to mniej więcej tak: wchodzi sobie Silaqui do biblioteki i znika między regałami. Powoli przegląda grzbiety książek, często je dotykając i szukając tego „czegoś”. Gdy jakiś tytuł wydaje się ciekawy zostaje wyciągnięty z półki, a Sil czyta pierwszą stronę. Nigdy więcej: nie było ważne, czy to akurat prolog, spis bohaterów czy kilka słów od autora/tłumacza/redaktora. Jeśli pierwsza strona okazuje się równie intrygująca co sam tytuł, Sil zabiera książkę do domu i szybciutko pogrąża się w lekturze. W ten sposób poznałam Przeminęło z wiatrem, Filary Ziemi czy, stanowiące pewien przełom w moim czytelniczym życiu, Kości Księżyca.

26 mar 2014

Demon ruchu, Wydanie uzupełnione. Stefan Grabiński







Tytuł:Demon ruchu. Wydanie uzupełnione
Autor:Stefan Grabiński
Wydawnictwo:Book Rage
Data wydania: 27.02.2014
Format: EPUB, MOBI
Moja ocena: 5/6







Grabiński od jakiegoś czasu przeżywa swoisty renesans: zapomniany przez lata wrócił do łask już kilka lat temu, kiedy to wydano zbiór „Demon ruchu i inne opowiadania”. W tym roku ponownie możemy sięgnąć po dzieła polskiego Poego, i choć tytuł publikacji wydaje się identyczny z tym sprzed kilku lat, to istnieje jedna zasadnicza różnica. W ostatnim papierowym wydaniu mieliśmy do czynienia z przekrojem twórczości Grabińskiego, tutaj natomiast, w zbiorze Demon ruchu. Wydanie uzupełnione opublikowano jedynie te opowiadania, które związane są z szeroko pojętą koleją. Na pierwszy rzut oka taki zabieg wydaje się ryzykowny, ale po lekturze czternastu opowieści wybór tematu przewodniego nabiera sensu.

12 paź 2011

Anna Brzezińska "Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny" - swojsko i przyjemnie.

"Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny" to już drugi tom opowiadań, w których bohaterką jest Babunia Jagódka - wioskowa wiedźma lubująca się w okowicie, jurnych parobkach i pełnym srebra trzosie. Żyje sobie Babunia spokojnie w Wilżyńskiej Dolinie, mieszkańcy pobliskiej wioski omijają jej chatynkę szerokim łukiem, chyba że potrzebna jest im pomoc w nietypowej sprawie - wtedy pełni pokory i drżący ze strachu odwiedzają Jagódkę i dobijają targu. A Babcia im pomaga, choć nie zawsze w taki sposób, jakiego by sobie życzyli...

Ciężko mi jednoznacznie ocenić dzieło pani Brzezińskiej. Z jednej strony każde z siedmiu opowiadań ma w sobie coś wyjątkowego, a postać głównej bohaterki jest dość oryginalna, ale to "dość" to dla mnie zdecydowanie za mało. Czytając o Babuni czułam się chwilami tak, jakbym czytała przygody żeńskiego odpowiednika Jakuba Wędrowycza. Tak samo bezkompromisowa, tak samo egoistyczna, a miejscami nawet i poczucie humoru było "Wędrowyczowskie".

4 paź 2011

Zrobiłam to! I prawie że stosik :P

W końcu się odważyłam, pokonałam lęk i wrodzoną nieśmiałość. Było ciężko, ale dałam radę... Mam chorzowską kartę biblioteczną! :D :D Dość długo zwlekałam, ale to ze względu na brak dowodu osobistego, który również w końcu MAM w portfelu :D Mam też nadzieję, że tego już nie zgubię i choć mawiają, że do trzech razy sztuka to jestem przekonana że mój czwarty dowód osobisty zostanie ze mną na dłużej :)

Oto mój powód do dumy i niesamowitej radochy :




Oczywiście moja radość została delikatnie zmniejszona przez zasób półki z fantastyką w naszej osiedlowej bibliotece, ale jako że karty czytelnika mogę używać w wszystkich filiach w Chorzowie jest nadzieja że za miesiąc nadal będę miała co czytać. Na razie, na dobry początek wypożyczyłam: