Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zbierzchowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zbierzchowski. Pokaż wszystkie posty

3 paź 2019

Światów pomieszanie, czyli o "Distortion" słów kilka


Na kolejny tekst Cezarego Zbierzchowskiego przyszło czekać długo. Na tyle długo, że niektórzy zwątpili, czy jeszcze kiedykolwiek dane nam będzie przeczytać jego pełnowymiarową powieść. O samym Distortion słyszeć się dało już od niemal trzech lat. Ci, którzy bywają na Festiwalu Fantastyki w Nidzicy wiedzieli, że będzie to powieść o wojnie, ale osadzona w Rammie – uniwersum, w którym dzieją się wszystkie utwory Zbierzchowskiego. Apetyt rósł, a wraz z nim oczekiwania, zwłaszcza wśród tych, którzy dali się zaczarować temu światu.
I oto nadeszła wiekopomna chwila, na Polconie w Białymstoku można było przedpremierowo nabyć Distortion. Okładka nie zachwyca (zwłaszcza, gdy porównamy ją z Holocaustem F lub e-bookowym wydaniem Requiem dla lalek), zdaje się być zbyt dosłowna, a pewne widoczne na niej zakłócenie wydaje się być aż nazbyt oczywistym. To nie rokuje dobrze, ale z drugiej strony: okładki Teatru węży Agnieszki Hałas też raczej odstręczają niż zachęcają, a mimo to kryją treść, która nie odrzuca nawet takiego zagorzałego przeciwnika fantasy jak ja. Może zatem i w tym przypadku szata graficzna jest niezamierzoną wpadką?

8 cze 2017

Prawie sprawozdanie, czyli o "Bestii najgorszej" Michała Cetnarowskiego słów kilka.


Przy okazji opublikowania tekstu o trzecim tomie Głębi mój największy i najwierniejszy fan stwierdził, że pisząc o książkach ciągle narzekam. I to nawet nie tyle narzekam na kiepską literaturę (bo tej od dawna prawie zawsze udaje mi się unikać), co narzekam na całą otoczkę z związaną z pisaniem o fantastyce. Na to, jak czasem ciężko jest przeskoczyć z jednej mentalności w drugą, jak trudno zacząć na nowo widzieć drugie czy trzecie dno. Lub na to, jak nie bawić się w szukanie głębi, a po prostu dobrze się bawić. albo na to, że pisanie o jakiejś książce jest dla mnie wyzwaniem. Z powodów, które są różne w zależności od tego, jakież to dzieło przychodzi mi omawiać.
Początkowo miałam zamiar się oburzyć, bo przecież jakże to?!? Przecież już nawet nie pamiętam, kiedy na łamach Kronik Nomady pojawił się tekst o książce, która by mnie w jakiś szczególny sposób zawiodła. Czyli chwalę, tak? Owszem, zdarza mi się wskazać, co w chwalonej pozycji mi nie zagrało, ale cóż poradzić – już dawno nie trafiłam na dzieło absolutne. Im więcej czytam, tym mniej pozycji zachwyca mnie w sposób totalny.

10 sty 2017

Podsumowanie 2016, czyli "mój różowy pamiętniczku"


To niesamowite, jak trudno zaczyna mi się ten wpis. Podsumowania mijającego roku nigdy nie należały do najłatwiejszych, a tegoroczne… jest chyba najtrudniejsze ze wszystkich. Bo rok 2016, zgodnie z przewidywaniami, był rokiem przełomowym i przerażającym. W sumie ten rok był najbardziej… burzliwym zarówno w historii istnienia Kronik Nomady, jak i w moim prywatnym życiu. Nim przejdę do konkretów pragnę was ostrzec: podsumowania zawsze są u mnie bardzo osobiste, a to konkretne będzie osobiste chyba jeszcze bardziej. Zarazem jest ono zamknięciem dość rozbudowanej prywaty uskutecznianej przeze mnie w sieci od kilku miesięcy: planuję od następnego wpisu wrócić do normalnego (o ile w moim przypadku można mówić o czymś normalnym) pisania o wszelakich odmianach życia fantastycznego. Zatem zapraszam do tekstu pod tytułem „mój różowy pamiętniczku”, za wszelkie szkody w psychice już teraz przepraszam, dalej czytacie tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.

31 paź 2016

50 odsłon Rammy, czyli sprawozdanie z lektury vol. 8


Są w literaturze fantastycznej światy, do których wraca się z przyjemnością, na których kolejne odsłony czeka się z utęsknieniem. Światy porażające rozmachem i malowniczością; dlatego wracamy na Diunę, odwiedzamy Majipoor, rzucamy okiem na zamieszanie w Ankh-Morpork, wędrujemy po Przestrzeni Objawienia i odkrywamy tajemnice Wypalonej Galaktyki. Są to uniwersa rozbudowane, zapełnione mnóstwem ras, bóstw i bytów technologicznych; często na tyle malownicze, że nie sposób po kolejnej lekturze nie zatęsknić za podróżą do któregoś z nich. Trafiają się jednak czasem światy, których w żadnym wypadku nie chcielibyście osobiście odwiedzić, ale w swej literackiej odsłonie posiadają tyle magnetyzmu, że prędzej czy później po prostu się do nich wraca. Takim tworem jest Ramma: jedno z najbardziej przerażających i intrygujących miejsc, jakie dane mi było odwiedzić podczas wędrówek po bezdrożach fantastyki.

30 sty 2013

Science fiction, antologia


Tytuł: Science fiction
Autor: antologia
Redakcja: M. Cetnarowski, K. Sienkiewicz-Kosik
Stron: 816
Data wydania: 24.11.2011
Wydawnictwo: Powergraph
Ocena: 5,5/6



Do Science Fiction wzdychałam już od czasu premiery. Pokaźne tomisko, wydane przez Powergraph, (który zdążył przyzwyczaić mnie do świetnej jakości swoich książek) zapewne długo byłoby poza moim zasięgiem, gdyby nie Targi Książki w Krakowie i Fenrir. I tak dziewiątego listopada 2012 roku zaczęłam przygodę z podobno umierającą polską s-f. I nie dość, że z marszu zostałam wgnieciona w fotel, to dodatkowo lektura tej konkretnej antologii okazała się nie lada wyzwaniem dla moich szarych komórek. O tym, jak wielkiego zaangażowania ze strony czytelnika wymaga Science Fiction może świadczyć choćby fakt, że książkę skończyłam czytać po ponad dwóch miesiącach. Czyżby zatem powegraphowa antologia była nudna lub zbyt trudna dla przeciętnego mola książkowego? W żadnym wypadku, choć przyznam, miałam chwile zwątpienia…