28 gru 2015

Kolejny rok za nami, czyli 2015 w oczach Rudej.


To niesamowite, jak życie potrafi nas zaskakiwać. To wręcz przerażające, jakim skurczybykiem potrafi być los i z jaką wirtuozerią niweczy wszystkie nasze plany.

Z roku na rok obiecuję sobie, że od pierwszego stycznia cos się zmieni: we mnie, w moim podejściu do blogowania, czy pisania o książkach jako takich. I co roku wszystkie te plany poetycko biorą w łeb, a ja budzę się nagle pod koniec grudnia z świadomością, że coś mi bezpowrotnie umyka. Wtedy zazwyczaj mobilizuję wszystkie swoje siły i uruchamiam swoja tajną broń, najpotężniejszą z możliwych. Taką, co za każdym razem, chociaż na chwilę, odpędza te wszystkie czarne chmury, jakie wytrwale gromadziły się nad moją głowa przez cały rok. To moja ukryta moc, czyniąca ze mnie raz na jakiś czas rudowłosą superbohaterką, zdolną pokonać wszystkie przeciwności i spełniać marzenia jednym uderzeniem serca. Ot, szukam POZTYWÓW! W każdym możliwym znaczeniu tego słowa...

10 gru 2015

6 gru 2015

Recenzji nie będzie...


Ciężkie jest życie postrzelonego czytelnika SF.

Jeszcze przed Falconem wróciłam do Wattsa i zaczęłam sobie "Wir". I niby wszystko pięknie fajnie, ale kompletnie nie potrafię się wciągnąć w lekturę. Ciągle coś zgrzyta, nie ma tej płynności i nie ma też zachwytu nad stylem Wattsa. I chociaż ze mnie taki tłumacz jak z Ćwieka twórca ambitnej literatury, to jednak większość winy muszę zrzucić na ekipę z Ars Machiny. Bo nie wierzę, że drugi tom Ryfterów był napisany aż tak ubogim językiem.