Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pilipiuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pilipiuk. Pokaż wszystkie posty

4 cze 2015

Piszcie po moich książkach!



Za trzy tygodnie spełni się jedno z moich marzeń: w końcu pojadę na Festiwal w Nidzicy. O wyjeździe tym marzyłam już dobre trzy lata, ale wiecznie coś stało na przeszkodzie: a to konieczność opieki nad babcią, a to kwestie finansowe… W tym roku się uparłam i w sumie od stycznia kombinowałam tak, by marzenie spełnić. I się udało: mam już akredytację, nocleg i transport, dodatkowo moja mama przyjedzie z Pomorza by się zająć Małą Rudą. Posiłkując się stroną festiwalu odliczam dni i jestem coraz bardziej podekscytowana. To moje pierwsze w życiu spotkanie z fandomem i autorami. Trochę się boję, bo ze mnie nieco aspołeczny typ, ale coś czuję, że towarzystwu uda się mnie „odblokować” ^^

Wśród planów wyjazdowych bardzo ważną rolę grają książki, ale tym razem w nieco innej odsłonie.

16 mar 2012

"Epidemie i zarazy" - antologia


Tytuł: Epidemie i zarazy
Autor: antologia
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 528
Moja ocena: 3,5/6


Epidemie i zarazy to temat dość chwytliwy i obecny w naszej świadomości. Każdy doskonale wie, czym była czarna śmierć i widział jak wyglądały ofiary czarnej ospy. Epidemie się zmieniają, są jednak wciąż na topie, choć z biegiem lat coraz to inne choroby stają się zagrożeniem dla całego świata. Jeszcze kilka lat temu ludzkość skupiała się na wirusie HIV, później mieliśmy chorobę szalonych krów, wirus AH1N1, a w zeszłym roku stare poczciwe bakterie E. coli przypomniały światu o konieczności zachowania podstaw higieny. Nie jest dziwnym więc fakt, że Fabryka Słów wydała antologię opowiadań Epidemie i Zarazy, w której kilku mniej lub bardziej znanych polskich pisarzy pochyliło się nad tym tematem, dając czytelnikom przegląd różnych oblicz zarazy, a chociaż od wydania rzeczonego tomu minęły już cztery lata, a opowiadania osadzone zostały w różnych ramach czasowych, to pozycja nadal jawi się jako aktualna i skłaniająca do refleksji.

7 cze 2011

Lekki niedosyt, czyli Pilipiuk w wersji light.


Miałam wczoraj opisać wrażenia z pierwszego weekendu pracy, lecz zabrakło mi sił. Napisać też trochę o "Stukostrachach", które (całe szczęście!) zbliżają się ku finałowi. A dzisiaj ponarzekać trochę na pogodę, powspominać pobyt na śląsku. Ale jako że powszechnie wiadomym jest, że z Sil jest gapa, to niestety nie było mi dane ani posiedzieć dzisiaj przy komputerze, ani nawet pospać dłużej jak do godziny 5.30. Dlaczegóż to? Otóż, jakimś cudem pomyliłam daty podpisu w cholernym urzędzi epracy i dzisiaj musiałam kombinować co zrobić by mnie nie wykreślili z tej jakże zacnej (sic!) instytucji.

Tak więc znów wyruszyłam w podróż, a jako umilacz czasu zabrałam ze sobą "Wampira z M3". I ani się nie obejrzałam, a wracajac do domu (o 19.30, połączenia mam po prostu piękne..) nie miałam już co czytać.