18 paź 2014

Szortal Fiction 2: PoStoSłowie






Tytuł:Szortal Fiction 2: PoStoSłowie
Autor:Antologia
Wydawnictwo:Solaris
Data wydania: 04.09.2014
Ilość stron:500
Moja ocena:4/6








Zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili, gdybyście musieli coś ważnego przekazać, ograniczając się do dokładnie stu słów? Nie mniej, nie więcej, ale właśnie magiczne sto? Czy potrafilibyście wyrazić swoje uczucia w tak ograniczonej formie, opowiedzieć porywającą historię, nie wykraczając poza magiczną granicę? Pozornie wydaje się to łatwym zadaniem: niewiele słów oznacza mało zbędnych opisów, brak konieczności dokładnego prezentowania świata, w którym dzieje się dana historia. Dosłownie idealna forma literacka.

12 paź 2014

Jacek Dukaj, czyli jak mądrze wkurzać czytelnika


Po opublikowaniu recenzji powergraphowej antologii Science Fiction jednym z najpopularniejszych haseł, dzięki którym potencjalni czytelnicy trafiali do Kronik, była fraza „Dukaj or Dukaju or Dukajem”. I tak ciągle w statystykach świecił sobie ten Dukaj, a we mnie rosło poczucie winy – niby zaczęłam słuchać Innych pieśni (dla sprecyzowania: tekst o Science Fiction ukazał się w 2012 roku), nastawiona na najlepszy początek z powieściowym Dukajem, ale o dziwo, poległam gdzieś w okolicach rozdziału „Bóg w cyrku”. A może nie tyle poległam czytelniczo, co uległam czarowi Berbeleka i Amitace, i zapragnęłam poczytać, a nie tylko posłuchać, Innych Pieśni, ciesząc się swoim własnym tempem zagłębiania w światy wykreowanie przez Dukaja.

Traf chciał, że uśmiechnęło się do mnie (znów) szczęście, i Krzysztof Kietzman(drugi znajomyu Krzysztof, zajmujący się profesjonalnie tłumaczeniem...) postanowił ujednolicić swoją kolekcję Dukajowych książek. Dzięki temu trafiło do mnie kilka pozycji w starszych wydaniach (Supernowa i Lierackie), tak przyjemnie pasujących do kobiecych dłoni (zasłonę milczenia zrzućmy na fakt, że łapy to ja przez pracę mam jak chłop pańszczyźniany i nawet „Lód” swobodnie trzymałabym w jednej ręce) i z niezbyt rozdmuchaną czcionką, opatrzonych cudnym Krzysztofowym Ekslibrisem. Nic, tylko zacząć czytać!. Oczywiście na pierwszy ogień poszły Inne Pieśni, odnalazłam właściwy fragment, przygotowałam słonecznik, włączyłam czeski kanał muzyczny (o czytelniczych nawykach i dziwactwach napiszę już niedługo) i … klops! Magia gdzieś uleciała, Berbelek nie brzmiał w mej głowie tak tajemniczo i dźwięcznie jak wcześniej (wręcz zaczął mnie irytować), lektura porzucona została po mniej więcej dziesięciu stronach.