Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dukaj. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dukaj. Pokaż wszystkie posty

3 mar 2015

Okładka JEST ważna!

Dzisiejszy wpis powstał jako reakcja na pewien ranking "topowych" okładek serii książkowych. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać ^^

Nie samą treścią człowiek żyje. Niby nie powinno oceniać się książki po okładce (zwłaszcza, gdy w grę wchodzą starsze wydania), z regałów patrzą na nas raczej grzbiety (kolejny temat do poruszenia, może uda się zmieścić go dzisiaj), ale jednak okładki mają duuuże znaczenie.

Amazon słynie z paskudztw... Źródło

12 paź 2014

Jacek Dukaj, czyli jak mądrze wkurzać czytelnika


Po opublikowaniu recenzji powergraphowej antologii Science Fiction jednym z najpopularniejszych haseł, dzięki którym potencjalni czytelnicy trafiali do Kronik, była fraza „Dukaj or Dukaju or Dukajem”. I tak ciągle w statystykach świecił sobie ten Dukaj, a we mnie rosło poczucie winy – niby zaczęłam słuchać Innych pieśni (dla sprecyzowania: tekst o Science Fiction ukazał się w 2012 roku), nastawiona na najlepszy początek z powieściowym Dukajem, ale o dziwo, poległam gdzieś w okolicach rozdziału „Bóg w cyrku”. A może nie tyle poległam czytelniczo, co uległam czarowi Berbeleka i Amitace, i zapragnęłam poczytać, a nie tylko posłuchać, Innych Pieśni, ciesząc się swoim własnym tempem zagłębiania w światy wykreowanie przez Dukaja.

Traf chciał, że uśmiechnęło się do mnie (znów) szczęście, i Krzysztof Kietzman(drugi znajomyu Krzysztof, zajmujący się profesjonalnie tłumaczeniem...) postanowił ujednolicić swoją kolekcję Dukajowych książek. Dzięki temu trafiło do mnie kilka pozycji w starszych wydaniach (Supernowa i Lierackie), tak przyjemnie pasujących do kobiecych dłoni (zasłonę milczenia zrzućmy na fakt, że łapy to ja przez pracę mam jak chłop pańszczyźniany i nawet „Lód” swobodnie trzymałabym w jednej ręce) i z niezbyt rozdmuchaną czcionką, opatrzonych cudnym Krzysztofowym Ekslibrisem. Nic, tylko zacząć czytać!. Oczywiście na pierwszy ogień poszły Inne Pieśni, odnalazłam właściwy fragment, przygotowałam słonecznik, włączyłam czeski kanał muzyczny (o czytelniczych nawykach i dziwactwach napiszę już niedługo) i … klops! Magia gdzieś uleciała, Berbelek nie brzmiał w mej głowie tak tajemniczo i dźwięcznie jak wcześniej (wręcz zaczął mnie irytować), lektura porzucona została po mniej więcej dziesięciu stronach.

2 lip 2013

Czerwcowe zdobycze, czyli malutki milutki stos :)

Jak maj mnie rozpieścił nowymi książkami, tak czerwiec zapowiadał się słabiutko: ani jednej pozycji do recenzji, zakupów książkowych też nie było. Już się bałam, że moja biedna biblioteczka nie zostanie w tym miesiącu nakarmiona i będzie mi się śnić po nocach, ale na szczęście udało się upolować ciekawą wymianę, a i moja druga dyżurna dobra dusza o mnie pamiętała :D

Koniec końców, książek przybyło do mnie aż pięć, spełniając tym samym kolejne książkowe marzenie.

23 maj 2013

Maj miesiącem książkowego urodzaju!

Ech panowie (i panie), obrodziło nam w tym miesiącu, oj obrodziło tymi książkami. Co najzabawniejsze: w odróżnieniu od poprzedniego stosu tutaj nie znalazła się żadna pozycja kupiona. Z zakupami książkowymi muszę się jak na razie wstrzymać, ale są przecież jeszcze inne sposoby pozyskiwania dóbr materialno/intelektualnych :)

Od czego by tu zacząć... Na pierwszy rzut książki otrzymane od pewnej dobrej duszy w ramach spełniania książkowych marzeń:
Pierwszy Zajdel w biblioteczce ^^

30 sty 2013

Science fiction, antologia


Tytuł: Science fiction
Autor: antologia
Redakcja: M. Cetnarowski, K. Sienkiewicz-Kosik
Stron: 816
Data wydania: 24.11.2011
Wydawnictwo: Powergraph
Ocena: 5,5/6



Do Science Fiction wzdychałam już od czasu premiery. Pokaźne tomisko, wydane przez Powergraph, (który zdążył przyzwyczaić mnie do świetnej jakości swoich książek) zapewne długo byłoby poza moim zasięgiem, gdyby nie Targi Książki w Krakowie i Fenrir. I tak dziewiątego listopada 2012 roku zaczęłam przygodę z podobno umierającą polską s-f. I nie dość, że z marszu zostałam wgnieciona w fotel, to dodatkowo lektura tej konkretnej antologii okazała się nie lada wyzwaniem dla moich szarych komórek. O tym, jak wielkiego zaangażowania ze strony czytelnika wymaga Science Fiction może świadczyć choćby fakt, że książkę skończyłam czytać po ponad dwóch miesiącach. Czyżby zatem powegraphowa antologia była nudna lub zbyt trudna dla przeciętnego mola książkowego? W żadnym wypadku, choć przyznam, miałam chwile zwątpienia…