Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cobley Michael. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cobley Michael. Pokaż wszystkie posty

7 lut 2015

Wschodzące gwiazdy, Michael Cobley







Tytuł:Wschodzące gwiazdy
Autor:Michael Cobley
Wydawnictwo:MAG
Cykl Wydawniczy:Ogień ludzkości t.3
Data wydania: 31.10.2014
Ilość stron:480
Moja ocena:3/6





Niedawno recenzowałam dla was drugi tom pewnego polskiego cyklu, a dzisiaj przyszła kolei na trzeci tom czegoś z zachodniego podwórka. Dwie recenzje „kolejno tomowe” to dla mnie istne przekleństwo, ale cóż – mam nadzieję, że uda mi się wykrzesać z klawiatury kilka wartościowych zdań, a wy nie zanudzicie się podczas czytania recenzji. Bo przy czytaniu Wschodzących Gwiazd z nudzeniem się bywa różnie…

Nim zacznę narzekać (a trochę ponarzekać na Cobleya niestety muszę), powinnam wpierw autora pochwalić. W odróżnieniu od Osieroconych światów tym razem Michael Cobley poratował czytelników o krótkiej pamięci zgrabnym streszczeniem wydarzeń zawartych w poprzednich książkach. Dzięki temu, i dzięki dramatis personae, zagłębienie się w darieńską intrygę przychodzi nam praktycznie bezboleśnie i nie czujemy takiego zagubienia, jak to miało miejsce w przypadku Osieroconych… A to jest już zdecydowany plus: zamiast na siłę przypominać sobie kto z kim i co zrobił, spokojnie śledzimy kontynuację losów poszczególnych bohaterów. Czy towarzyszą temu inne emocje prócz radości z zamieszczonego streszczenia? To już zupełnie inna historia.

5 maj 2014

Osierocone światy, Michael Cobley


Co za dużo to niezdrowo: zwykły powtarzać nam nasze babcie, zazwyczaj usiłując tym samym powstrzymać nas od nadmiernego spożywania słodkości. Okazuje się, że owo powiedzenie znajduje swoje zastosowanie w literaturze, i choć zazwyczaj bolejemy nad prostą fabułą czy oszczędnie zarysowanymi bohaterami, to zbytnie rozbuchanie wyobraźni autora może okazać się dość ciężkostrawne. Idealnym przykładem na takie przesycenie zawartymi w powieści elementami są Osierocone światy, drugi tom cyklu Ogień ludzkości. O ile Ziarna Ziemi jakoś się broniły kilkoma elementami łagodzącymi rozmienianie się na drobne Cobleya, o tyle w przypadku Osieroconych Światów nie jest już tak kolorowo.

17 lis 2013

Ziarna Ziemi, Michael Cobley


Tytuł: Ziarna Ziemi
Autor: Michael Cobley
Cykl wydawniczy: Ogień ludzkości t1.
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 30.08.2013
Ilość stron: 608
Moja ocena: 4/6

Science fiction lubi pokazywać czytelnikowi, w jaki sposób upływ czasu zmienił ludzkość. W zależności od potrzeb autorzy SF przenoszą akcję swoich powieści o kilka lat (jak to zrobili Pratchett i Baxter w Długiej Ziemi), skaczą do ludzkości za niecałe dwa wieki (jak choćby w Przebudzeniu Lewiatana), czy też odnajdują ludzi na tyle daleko, że ci nie pamiętają już staruszki Ziemi (Kroniki Diuny Herberta). O ile umieszczanie akcji w najbliższej nam przyszłości może być ryzykowne ze względu na szybkie dezaktualizowanie się wizji autora, o tyle odstęp dwóch-trzech wieków jest już wyjściem bezpieczniejszym. Można spokojnie nawiązywać do rodzimej planety, dodając do tego praktycznie wszystkie wizje, jakie tylko autorowi przyjdą na myśl. I tylko od twórcy zależy, na ile obraz oczaruje czytelników. Dzisiaj do świata schyłki XXIII wieku zabierze nas Michael Cobley i jedno jest pewne: temu pisarzowi wyobraźni nie brakuje.