15 gru 2011

"Magia Krwi", Anthony Huso


Tytuł: Magia krwi
Tytuł oryginalny: The Last Page
Autor: Anthony Huso
Tłumaczenie: Jarosław Skowroński
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 listopada 2011 r.
Ilość stron: 656
ISBN: 978-83-7648-979-7
Format: 125 x 195 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 3/6





Bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po książki, na okładce których zobaczyć możemy mniej lub bardziej roznegliżowaną postać. Boję się zawsze, że pozycja ta okaże się jednym z niezbyt lubianych przeze mnie romansów paranormalnych. Na szczęście są jeszcze blurby, które przeważnie pozwalają nam na szybkie sklasyfikowanie konkretnej pozycji. Na okładce Magii Krwi przeczytać możemy:


Do bram Księstwa Stonehold, w którym nie ma prawowitego władcy, a od dwudziestu lat rządy sprawuje Rada, puka wojna. Następca tragicznie zmarłego króla, Caliph Howl, pobiera nauki w szkole dla magów w Desdae i nie śpieszy się do przejęcia schedy po wuju. W obliczu wojny tron Wysokiego Króla nie może już jednak pozostawać pusty i Caliph musi opuścić bezpieczne mury Wyższej Szkoły.
Czeka go walka o własne dziedzictwo i losy Księstwa.
Tymczasem wiedźmy Shradnae poszukują zaginionej księgi “Cisrym Ta”, która pozwala władać mocą zdolną niszczyć całe światy. Aby uwolnić jej potęgę, będą potrzebowały Calipha.

Zaintrygowana opisem i zachęcona objętością książki postanowiłam dać szansę debiutanckiemu dziełu Anthony'ego Huso. W końcu, nieczęsto zdarza się, by były obnośny sprzedawca odkurzaczy pisał książkę, okrzykniętą przez krytyków jednym z najważniejszych debiutów ostatnich lat. 

Świat, w którym przyszło żyć głównym bohaterom: Caliphowi i Senie jest światem przesiąkniętym magią. Jest to jednak magia inna od tej powszechnie nam znanej - holomorfia opiera się na pobieraniu energii z krwi. By holmorfa mógł dokonać aktu "magicznego" musi nie tylko poświęcić swoją krew- musi doskonale zdawać sobie sprawę z tego co chce zrobić i stworzyć matematyczną formułę zaklęcia. Magowie zatem są bardziej naukowcami czy   też inżynierami niż leciwymi staruszkami w spiczastych kapeluszach. Wiedźmy natomiast to połączenie szpiegów idealnych i tajnego bractwa starającego się mieć wpływ na politykę wszystkich państw znanego im świata. Nie wahają się one przed wykorzystywaniem swoich wdzięków do osiągnięcia zamierzonego celu, co więcej - świadczenie usług seksualnych jest dla wiedźmy powinnością, a miłość pojmowana jest jako zdrada.

Athony Huso stworzył złożony, dopracowany świat pełen nowatorskich połączeń magii i techniki. Z jednej strony mamy sterowce, kolej podziemną i swoiste miecze świetlne, a z drugiej - wszystko to napędzane jest magią, a obok bomb chemicznych mamy bomby wypełnione wydestylowanymi duszami. Ogrom pomysłowości autora wydaje się być nieskończony.

I w tym miejscu mamy do czynienia z największym minusem Magii Krwi. Autor od samego początku wrzuca  nas do dopracowanego i pełnego nowości świata, w którym czytelnik najzwyczajniej się gubi. Mnogość nowych pojęć, nazw własnych i tajemnic często wprawiało mnie w zakłopotanie, gdyż czytałam nie wiedząc o czym czytam. Brakowało mi czegoś w rodzaju słowniczka, do którego mogłabym zaglądać w razie wątpliwości (a tych miałam dużo podczas czytania). Dodatkowo książka obfituje w przydługie i całkowicie zbędne opisy tego jak "Caliph wstaje i podchodzi do okna, zatrzymuje się na chwilę i dalej idzie..." lub tego, jak dokładnie wyglądają miejsca kompletnie nieistotne dla fabuły. Przedzieranie się przez setki niepotrzebnych opisów bywało dla mnie niezmiernie nużące i gdyby nie fakt, że historia dwojga młodych ludzi wplątanych w politykę i magię naprawdę mnie zainteresowała, to pewnie nie dobrnęłabym do końca książki. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że drugi tom przygód Calipha i Seny będzie mniej nasycony niepotrzebnymi elementami, a autor zaoferuje nam nieco bardziej dynamiczną akcję. 

Moja ocena: 3/6




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję panu Marcinowi Zwierzchowskiemu z wydawnictwa




18 komentarzy:

  1. Blurbom (czy jakkolwiek to się odmienia ;)) to się nigdy nie ufa kochana i na nich nie opiera. Zgodnie z nimi każda książka jest niesamowitym debiutem i wielkim bestsellerem, lanie wody i tyle.

    Trochę przykrótka ta recenzja, ale szczerze przyznam, że ma jak najbardziej pozytywny charakter i wspomniany na końcu minus to moim zdaniem za mało by móc wystawić tak niską ocenę.

    Z początku chciałem powiedzieć, że cieszę się iż nie zdecydowałem się na "Magię Krwi", ale po recenzji uważam, że to za mało by podejmować jakiekolwiek decyzje. Wstrzymam się do czasu pojawienia się innych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem póki co dość pozytywnie nastawiona do tej książki - może nie spodziewam się wielkiego dzieła, ale przynajmniej lektury na tyle bezbolesnej, że prędzej czy później po nią sięgnę. Z drugiej strony - ostatnio trochę męczy mnie ta seria NF i nie wiem, czy nie muszę dłużej od niej odpocząć. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ochotę na tą książkę, ale zraziłaś mnie. Spodziewałam się czegoś innego. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wydaje się ciekawa, chyba po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, tak się na nią cieszyłam, a tu taka ocena... Fabuła wydaje się być ciekawa, jakaś inna, a skoro minusem są tylko przydługie opisy czy mnogość nowych, dziwnych nazw, myślę, że dam jej szansę i sama sprawdzę jak to jest.
    Nie będę jej na gwałt szukała, ale postaram się przeczytać ;) Mimo wszystko, trochę mnie zachęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezbyt mnie do niej ciągnie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cały pomysł mnie ciągnie, ale nie cierpię wprowadzania miliona nazw własnych :) Choćby po Tolkienie widać, że nie trzeba ogromu nowych nazw dla wszystkiego, by świat był magiczny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze podejrzenie, że ta książka jest mierna, nawiedziło mnie kiedy Prószyński wciskał ją komu tylko się da. Okazuje się jak widać, że miałem nosa:)
    Mam tyle świetnych książek na półce, że tym razem spasuję:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tytuł mi się podoba. Fabułą też. ALE skoro to ma być napisane jak niskiej jakości czytadło....

    Chyba nie skorzystam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam wiele sprzecznych opinii na temat tej książki i mam co do niej mieszane uczucia... ;-(

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. @Harashiken: Wiadomo, blurby mają przede wszystkim zachęcić do lektury, ale dla mnie to raczej coś w rodzaju systemu wczesnego ostrzegania przed romansami:P
    fakt, krótkawo, od wczoraj jakaś blokada mi się włączyła i mam problem z zakończeniem kolejnej recenzji:(
    Tak jak już pisałam - kto wie, może tobie Magia przypadłaby do gustu? :)

    @Oceansoul: Książka ma w sobie coś steampunkowego, więc może Tobie podobałaby się bardzo.
    Co do NF, to jak na razie widzę, że ksiązki prezentują średnio-dobry poziom ;p

    @BlackFairy: faktem jest, że okładka ma się nijak do treści, ale może nie przekreślaj pozycji tak od razu?:) W końcu każdy ma inny gust :)

    @Zorija: Czytaj, czytaj i napisz recenzję - z chęcią poznam Twoje zdanie :)

    @Izaa.: Bo i mimo wszystko to ciekawa książka - ja po prostu nie znoszę nieporzebnego rozwlekania treści :)

    @Miravelle: Na szczęście nie mamy przymusu czytania ksiażek, do których nas nie ciągnie:)

    @Visenna: i u Tolkiena nazw było wiele, ale zawsze człowiek mógł sobie pomóc słowniczkiem :)

    @Podsluch: Ogólnie rzecz biorąc, Prószyński zasypuje bloggerów Nową Fantastyką:)

    @Pan R: Może niekoniecznie jak czytadło - po prostu dla mnie miejscami wszystko bywało zbyt szczegółowe...

    @Blair: Faktycnznie, Magia nie tylko mnie irytowała :) Zawsze możesz spróbować - może dla Ciebie wypisane przeze mnie minusy okażą się atutami???

    OdpowiedzUsuń
  12. Do tej pory czytałam pozytywne opinie, więc muszę przekonać się sama, czy ta książka do mnie przemówi ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Było sporo, ale tak bez przesady ;) Nie było np. wymyślnych nazw ras, kast i innych szczegółów, co zdarza się w niektórych pozycjach (np. Grombelardzka Legenda jest taką książką). Mówię oczywiście o trylogii ;) A jak już były, to logicznie uporządkowane i nie narzucające się. Świadczy o tym choćby to, że czytałam Tolkiena w klasach 1-3 podstawówki bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie czytałam, ale wiążę z tą pozycją dość spore nadzieje. Obym tylko nie rozczarowała się zbytnio...

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie się co prawda tytuł kojarzy z innym cyklem, ale może za jakiś czas do niej zajrzę.
    Z doświadczenia wiem, że zbyt duża ilość detali zmusza czytelnika do konieczności popłynięcia na tzw. fali. Potem co ważne zostaje w głowie, a nieistotne szczegóły same umykają.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Tirindeth: Wiadomo - to, co odrzuca jednych dla drugich bywa interesujące :)

    @Visenna: Szybko zaczęłaś :P Ja Tolkiena czytałam dopiero jako młodsza nastolatka :)

    @Dusia: Czekam zatem na Twoją opinię o Magii :D

    @Edyta: Gorzej, gdy czytelnik chce się skupić na wszystkim, a"fala" okazuje się silniejsza :P Podczasczytania tej książki kilkakrotnie musiałam się cofać o kilka akapitów, bo nagle się okazywało, że nie wiem gdzie w danym momencie dzieje się akcja :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczynam czytać i póki co jest do rzeczy, ale to dopiero 60 stron. Okładka mogłaby być inna. Czuję się przygotowana na lawinę szczegółów. Szkoda, że nie ma choćby objaśnień dla kalendarza.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Agna: brak objaśnień bywa kłopotliwe,choć może Ty sobie lepiej z tą książką poradzisz :)

    OdpowiedzUsuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)