18 paź 2014

Szortal Fiction 2: PoStoSłowie






Tytuł:Szortal Fiction 2: PoStoSłowie
Autor:Antologia
Wydawnictwo:Solaris
Data wydania: 04.09.2014
Ilość stron:500
Moja ocena:4/6








Zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili, gdybyście musieli coś ważnego przekazać, ograniczając się do dokładnie stu słów? Nie mniej, nie więcej, ale właśnie magiczne sto? Czy potrafilibyście wyrazić swoje uczucia w tak ograniczonej formie, opowiedzieć porywającą historię, nie wykraczając poza magiczną granicę? Pozornie wydaje się to łatwym zadaniem: niewiele słów oznacza mało zbędnych opisów, brak konieczności dokładnego prezentowania świata, w którym dzieje się dana historia. Dosłownie idealna forma literacka.

A ja wam powiem, że nie jest tak kolorowo. Bo nie chodzi wyłącznie o trzymanie się ściśle określonego limitu słów/znaków, ale nadanie jeszcze sensu temu literackiemu SMSowi. Pomyślcie, jak w stu słowach zmieścić emocje, opowieść i pointę. Albo lepiej: spróbujcie sami stworzyć ze dwa-trzy Drabble, po jakimś czasie przeczytajcie swój twór i oceńcie, czy nadal ma tę samą moc, co w chwili tworzenia. Niesamowicie trudna sprawa, te całe drabble. Zasadniczo rzadko spotykana wśród twórczości „pełnowymiarowych” autorów (a przynajmniej u ulubionych fantastów nie natknęłam się jeszcze na takie właśnie eksperymenty). A szkoda. Druga antologia tekstów z portalu Szortal.com jest dowodem na niesamowitą mnogość pomysłów wśród mniej lub bardziej młodych twórców. To coś na zasadzie kilku zdań rozbudzających wyobraźnię i rodzących w czytelniku potrzebę zagłębienia się w świat przestawiony w stu słowach.

Gwoli ścisłości: Po 100 słowie nie jest zbiorem stusłówek o temacie stricte fantastycznym. Znajdziemy tutaj teksty będące odpowiedzią na absurdy naszej polskiej rzeczywistości (i tutaj na uwagę zasługuje przede wszystkim jedno nazwisko. Tak, Baranku, o Tobie mowa!). Krzysztof Baranowski robi z drabblami to, co z nimi robić należy: w pozornie wyrwanym z kontekstu akapicie zawiera satyrę na wszystko, co wyśmiania czy napiętnowania wymaga. Robi to w sposób tak naturalny, lekki i przystępny, że czytelnik podczas lektury nie czuje owego formalnego ograniczenia. Stusłówka Baranka są z jednej strony częścią jakiegoś cyklu (i nie chodzi tutaj jedynie o „Anna mówi…”), z drugiej zaś mają w sobie taką prawdziwość, że nic tylko pozazdrościć kunsztu.

Nie byłabym sobą, gdybym nie skupiała się bardziej na drabblach fantastycznych: takie jednostrzałowe wizje potrafią mieć moc i, jak już wspomniałam wcześniej, rozbudzać apetyt na pełnokrwiste opowiadania. Dwa tygodnie po zakończeniu lektury Szortal Fiction 2 mogę powiedzieć tylko tyle: takowe w zbiorze się znajdą, ale trudno przytoczyć konkretny tytuł czy konkretnego autora. Mimo wszystko coś się rozmywa po pewnym czasie i należałoby znów przewertować całą książkę, by znaleźć ten jeden – dwa teksty. Może zresztą jest to okrutnym wyznacznikiem „mocy” danego drabbla? Skoro mimo pozytywnego wrażenia nie pamiętam ani nazwiska, ani imienia autora / autorów, to może tekst nie był aż tak ciekawy? Z drugiej strony, może to być wina nagromadzenia stusłówek w jednym tomie, zbyt szybkiego przerzucania stron i niedającego się opanować apetytu na kolejny tytuł?

Pamiętam natomiast doskonale, które teksty kompletnie do mnie nie przemówiły. Być może były one efektem jakiejś tematycznej zabawy na Szortalu, może wśród czytelników znajduje się zatrważająca liczba romantyków, ale dla mnie najsłabszymi i totalnie nieposiadającymi mocy drabbli są teksty Tomasza Czarnego. Czytałam i mimo krótkiej formy, z ulgą przewracałam stronę. Nie trafia do mnie i tematyka, i poetyka, i ten emowaty styl (czy raczej: styl miłosnych wierszyków płodzonych przez siedemnastolatków), takich rzeczy się już chyba po prostu nie pisze. Teksty Czarnego za bardzo przypominają mi żenujące próby tworzenia „poezji” przez ziomków z mojej klasy humanistycznej. Nie odmawiałam im, i Tomaszowi nie odmawiam, prawa do przelewania /opisywania uczuć gdziekolwiek. Ale, na bogów, smętne i infantylne to było, nie porusza właściwych strun w sercu (chyba że autor pragnął wywołać u odbiorcy żal za czasami, kiedy proste zabiegi literackie jeszcze miały sens. Swoją drogą: piękne to czasy były.), czytelnik ledwo zmusza się do doczytania do końca konkretnego zdania.

Po 100 słowie to antologia zbierająca testy tłumu autorów. W większości nieznanych przeciętnemu czytelnikowi, często kojarzonych z dziełami umieszczanymi i docenianymi na portalu Szortal.com. Czyli można, (ale nie wolno!) postawić tezę, że jest to książka wydana dla nich samych, ewentualnie dla ich „followersów” i znajomych. Niby tak: zbyt wielu ludzi nawet do klasycznych opowiadań podchodzi sceptycznie, jeszcze więcej nawet nie rzuci okiem na zawarte w Szortal Fiction szorty. Takich ludzi nie ma co nawet nawracać na drabble. Ewentualnie możemy im podesłać link do Baranka, i, o ile nie są konserwatystami z najgorszych snów liberałów, to z czasem pokochają stusłówka.

Życzyłabym sobie jednego: niech trzecia antologia szortalowych tekstów będzie bardziej sprecyzowana literacko. Zabierzcie stamtąd mdłe erotyki i teksty pasujące jedynie ze względu na objętość. No i dajcie mi więcej nazwisk, które zapamiętam pozytywnie.

Bo cóż z tego, że książkę pochłonęłam błyskawicznie, skoro niewiele utkwiło w mej pamięci? A co gorsze: jeszcze mniej skłoniło mnie do zaznaczania / podkreślania fajnych zdań? Nie zrażajcie się jednak: przy tak wielu tekstach musiało się znaleźć dobre 20% historii wartych zadumy lub uśmiechu. To, jak ową antologię odbierzecie, zależy już od was. Dla mnie słaba połowa pozycji nie przekreśliła, ewentualnie anihilowała z czytelniczych planów kilku pozornie dobrze rokujących autorów. Obym nie miała racji.


Recenzja napisana dla portalu:

7 komentarzy:

  1. Jestem ciekaw tej publikacji, hmmm...może i ja bym potrenował w szortal? Moje Kroniki stoją w miejscu, 2 wersje chciało wydać Novae Res, ale ze współfinansowaniem, więc wszystko stanęło w miejscu. Pozdrawiam Olu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tykaj Novae Res! Nigdy, nigdy, nigdy!!!!!
      odłóż tekst do szuflady, za pół roku go zredaguj i próbuj dalej. Albo wyślij do jakiegoś korektora :)

      Usuń
  2. Odnośnie drabbli - są 2 książki po brzegi nimi wypełnione.
    Moja: http://agharta.es24.pl/opis/4167726/z-zycia-dr-abble-krzysztof-t-dabrowski.html
    i "Krótkie dni i noce" Rafała Kulety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje rzuciły mi się w oczy na facebooku, może jak mi wypłacą za nadgodziny to się skuszę :)
      Super, że coś takiego jest.
      Szkoda, że tak mało ludzi o tym wie. Ja sama nie dotrę do milionów, a i zatrważająca ilość czytelników ma niczym nieuzasadniony uraz do krótkich form literackich, a o drabblach nawet nie chce słyszec :(

      Usuń
  3. Krótkie opowiadania i mnie nie zapisują się w pamięci, ale właściwie wcale tego od nich nie oczekuję. Mają bawić. Mają potrząsać. Mają urzekać.
    I to wszystko podczas czytania, a nie na wieki wieków amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz że dzisiaj, odpisując na Twój komentarz (dlaczego tak późno - wina bloggera i wersji mobilnej) nadal mam w głowie kilka najbardziej chwalonych w recenzji tekstów? i te najgorsze, niby romantyczne też? ale to chyba wina mojej pokręconej pamięci :P

      Usuń
    2. Bo upłynęło ledwie kilka miesięcy, hehe. Poczekaj parę latek, to ci w głowie zostanie "Głowa Kasandry" i więcej nic ;)

      Usuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)