31 maj 2013

Przedpremierowo dla Fantasty: Nexus, Ramez Naam


Tytuł:Nexus
Autor: Ramez Naam
Wydawnictwo:Drageus Publishing House
Data wydania: 03. 06. 2013 r.
Ilość stron: 446
Moja ocena: 4,5/6

Thriller science fiction to dość ryzykowny wybór dla debiutującego autora. Thrillery z założenia są przewidywalne, a jeśli potrafią czytelnika wciągnąć, to robią to tylko raz: emocjonujemy się losami głównego bohatera/bohaterów, wypatrujemy zagrożeń z każdej strony i z zapartym tchem śledzimy całą rozgrywkę. Jak już znamy zakończenie, to zazwyczaj do danej książki nie wracamy. Po co, skoro i tak wiemy, czy nasz ulubieniec wykaraska się z kłopotów, kto go zdradzi, a kto z drugoplanowych postaci zginie? Zdarzają się jednak thrillery na tyle dobrze zbudowane, wyposażone w tak niejednoznaczne charaktery, że ponowne czytanie daje nam możliwość przejrzenia motywów kierujących poszczególnymi osobami, przez co zyskujemy głębszy wgląd w całą fabułę. Wyśmienicie napisanych thrillerów jest jak na lekarstwo (podobnie jest też z kryminałami), sama mam kilka typów poznanych dobre dziesięć lat temu i jakkolwiek bym nie szukała, tak książki na miarę Piątej Profesji Morrella czy trójksięgu Bractwo Róży, Kamienia, Nocy i mgły tegoż autora jeszcze nie uświadczyłam. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że wspomniane właśnie pozycje były arcydziełami thrillerów na podobieństwo tolkienowskich arcydzieł fantasy, jednak Morrell poza dwoma wyjątkami zapewnił mi nie lada emocje i skradł kilka nocy poświęconych na czytanie. Jego bohaterowie, i ci „dobrzy”, i ci „źli” (cudzysłowie są zamierzone, u Morrella chyba nikt do końca się nie opowiadał po jednej stronie moralnej barykady) zawsze posiadali jakieś drugie dno, inny biegun ich osobowości, który albo dochodził do głosu podczas powieści, albo tylko czasem zmieniał bieg akcji. Mając w pamięci wspomniane wyżej tytuły, nader sceptycznie podchodziłam i podchodzę do wszelkich nowych thrillerów, ale na dźwięk określenia „thriller hard SF” postanowiłam zaryzykować i sięgnąć po Nexusa, pierwszą książę Rameza Naama opublikowaną przez raczkujące na rynku wydawnictwo Drageus Publishing House.


Nim dowiecie się, o czym właściwie jest Nexus, warto by było poświęcić kilka chwil samemu autorowi, który ma w swoim życiorysie kilka nader ciekawych i istotnych dla przedstawianej książki wydarzeń. Po pierwsze, Naam jest profesjonalnym technologiem, swego czasu zaangażowanym w rozwój Microsoft Internet Explorera oraz Outlooka, był też dyrektorem generalnym w firmie zajmującej się oprogramowaniem w badaniach nanotechnologii. Obecnie udziela się w projektach takich jak: World Future Society, Foresight Institute i Instytut Etyki i nowych technologii, które skupiają się przede wszystkim na szeroko pojętym rozwojem nauki oraz tym, jak nauka może pomóc przejść ludzkości na poziom transczłowieka. Sam Ramez w 2005 roku otrzymał od Transhumanist Association nagrodę im. H.G. Wellsa za zasługi dla transhumanizmu. Jak widać, Ramez Naam jest człowiekiem poświęconym pewnej idei i to właśnie ona jest główną siłą napędowa jego debiutanckiej (jeśli chodzi o beletrystykę) powieści, a rozległa wiedza z dziedziny informatyki czy nanotechnologii znajduje swoje odzwierciedlenie w nader realnych opisach Nexusa.

Nexus bowiem to nie tylko obco brzmiący tytuł. To nazwa nanotechnologicznego narkotyku umożliwiającego zażywającym go ludziom kontakt z umysłami innych. Efekt jest krótkotrwały, trwa do momentu wydalenia narkotyku z organizmu, a mimo to został już zakazany przez tępiącą wszelkie przejawy transhumanizmu Konwencję Kopenhaską z 2035 roku. Jak jednak powszechnie wiadomo to, co zakazane, kusi najbardziej i najmocniej pobudza wyobraźnię. Dlatego też prędzej czy później musiało dojść do tego, co dało początek historii przedstawionej w Nexusie. Grupa wykształconych przyjaciół zdobyła „podstawową” wersję Nexusa i wprowadziła do niej modyfikacje umożliwiające wykorzystywanie i programowanie go stale, bez konieczności dodawania kolejnych dawek specyfiku. Jak to zazwyczaj bywa, nową technologią zainteresowali się ci, którzy z Nexusem najbardziej walczyli, czyli ERD: jednostka Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych. Dla Kade’a, przywódcy młodych naukowców rozpoczął się najbardziej burzliwy i niebezpieczny okres w jego życiu, pełen szpiegowskich intryg i sytuacji zagrażających życiu jego, jego przyjaciół, jak i przyszłości całej ludzkości.

Książka Rameza Naama to thriller pełną gębą: niemal na każdej stronie coś się dzieje, każdy rozdział obfituje w sceny akcji, które nie pozwalają oderwać się od lektury. Wizja dość bliskiej przyszłości pełnej modyfikowanych genetycznie super-żołnierzy i super-agentów, zdolnych szybciej regenerować uszkodzone tkanki czy neutralizować choćby środki usypiające nie wydaje się wcale tak wymyślna i niemożliwa. Nader ciekawie przedstawione są tutaj również pewne aspekty politycznych gierek między państwami, czy też, patrząc głębiej, między różnymi frakcjami politycznymi w samych Stanach Zjednoczonych. Na szczęście typowej polityki w Nexusie uświadczymy naprawdę niewiele, a zaserwowana nam dawka bardziej ma na celu nakreślenie wizji świata po 2040 roku niż dogłębną analizę prawdopodobnych reakcji sfer rządzących na wizję ulepszenia szarego obywatela do rangi transczłowieka. Gdyby jednak Naam skupił się jedynie na sensacyjnych aspektach powieści, ta niekoniecznie mogłaby się obronić. Wtrącenia poświęcone tworzeniu technologii i połączenie tego wszystkiego z filozofią: oto najlepsza cecha Nexusa. Jak często bowiem by nie strzelano do głównego bohatera i ktokolwiek by nie chciał przeciągnąć go na swoją stronę, zawsze kwestią rozwiązującą wszelkie wątpliwości Kade’a jest jego poczucie praworządności i jego moralność, która ewoluuje wraz z rozwijaniem się fabuły i pojawianiem się kolejnych, czasem nieoczekiwanych sojuszników i wrogów.

Bohaterowie Nexusa to zarówno mocna, jak i najsłabsza strona powieści. Jak to możliwe? Wbrew pozorom bardzo prosto taki efekt można uzyskać, jednoznacznie definiując postać głównego protagonisty. Kade budzi sympatię: ot, młody, nieśmiały, ale i genialny mężczyzna, który ma swoje ideały i chce pomóc ludzkości w rozwoju rodem z najstarszych powieści SF. Dzięki swojej wiedzy, sprytowi i wsparciu przyjaciół może on stać się ojcem świata, w którym każdy potrafi łączyć się umysłem z najbliższymi, czuć ich emocje i dzielić się wspomnieniami czy pomysłami. Ale, niestety, w swej naiwności Kade nie dostrzega wielu zagrożeń wiążących się z powszechnym dostępem do Nexusa, a gdy już takowe pozna, nie potrafi sobie poradzić z odwiecznym dylematem: pozwolić ludziom popełniać błędy podczas korzystania z nowego wynalazku, czy też w trosce o nich (i ze strachu przed tymi, co technologię wykorzystają „źle”) zatrzymać swoje odkrycia dla siebie? Jego rozterki, choć totalnie na miejscu, są nieco zbyt naiwne, a sam Kade zachowuje się czasami w sposób za bardzo emocjonalny i irracjonalny. Chwilami brak też mu pewnej logiki, która raczej powinna być normalna u tak wielkiego umysłu. Kade daje się wodzić za nos to jednej, to drugiej stronie konfliktu, i nawet jego ostateczna decyzja dotycząca Nexusa jest w dużym stopniu podyktowana sympatiami i antypatiami, a nie rzeczowymi przemyśleniami. Taka naiwność, by nie rzec dziecinna głupota, może irytować i bywa, że rzeczywiście irytuje podczas czytania. O wiele lepiej przedstawiona jest towarzysząca Kade’owi agentka Sam. U niej emocje są jakby bardziej ukierunkowane, trafniej wyjaśnione, i choć niektórzy mogą psioczyć na pewien dość ograny motyw umieszczony w jej przeszłości i wpływający na postępowanie Sam, tak jej nieufność czy zachowawcze postępowanie zdają się o wiele bardziej realne niż utopijne zapędy Kade’a. Patrząc na pozostałe przewijające się podczas lektury postaci, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autor postanowił wykorzystać pewne schematy tylko po to, by przemycić pod powłoczką prostego thrillera trochę głębsze treści. Rozmyślania i decyzje ludzi napotkanych przez Kade’a, jego wewnętrzne monologi mają na celu praktycznie tylko jedno: zmuszenie do zastanowienia się nad ideą transhumanizmu i jego pewnej roli w przyszłej historii ludzkości.

Gwoli wyjaśnienia, Nexus nie jest tylko filozoficzną dysputą o roli i przyszłości transhumanizmu. Nie jest to też zwykły thriller spod znaku spluwy i szpiega. To świetne, acz niepozbawione potknięć połączenie obu dróg. Co najzabawniejsze: jeśli czytelnik nastawi się tylko na jedną opcję odbioru tej powieści, niedociągnięcia drugiej przestają mieć znaczenie, gdyż tutaj wszystko zgrabnie się uzupełnia. Do tego dochodzi jeszcze jedno wytłumaczenie, przez wielu uważane za „bezpodstawne faworyzowanie debiutantów”, ale tutaj mające jak najbardziej rację bytu. Nexus jest pierwszą beletrystyczną pozycją napisaną przez Naama, dlatego można przymknąć oko na pewne warsztatowe niedociągnięcia czy schematyczność bohaterów. W tym roku planowane jest wydanie kolejnej powieści autora, i to Crux będzie prawdziwym sądem nad pisarskim warsztatem Rameza. Mam nadzieję i szczerze wierzę, że druga powieść zachowa wymienione plusy, a wspomniane minusy zniweluje.

Thriller hard SF może okazać się pozycją strawną i emocjonującą nie tylko dla znawców tematu udzielających się w ogólnoświatowych dyskusjach o transhumaniźmie. Co więcej, pozwala na poznanie pewnych pojęć laikom i zmusza do poszukiwania informacji o temacie. Krótko mówiąc: coś, co nas uczy, może być też przyjemną rozrywką, i tak właśnie jest w przypadku Nexusa.

Recenzja napisana dla portalu:

12 komentarzy:

  1. Recenzja dla mnie zachęcająca :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja czuję się zachęcona :)Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm hm, z zainteresowaniem przeglądam się poczynaniom tego wydawnictwa, bo ciekawą niszę sobie wybrali, choć może nie do końca odpowiadającą moim gustom. Generalnie fantastyczne thrillery raczej mnie odrzucają, ale "Nexusowi" mogłabym dać szansę.

    Bardzo fajny tekst.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usłyszałam o nich dopiero z okazji premiery Nexusa, ale jedno jest pewne i przemawia na plus: rzetelnie odpowiadają na maile :) Mogliby tylko popracować nad tym, by ich profil na facebooku był bardziej aktualizowany.

      Usuń
  4. Thrillery fantastyczne? Lubuję się w thrillerach psychologicznych, ale dobrze byłoby czegoś nowego spróbować, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czym się wyróżnia thriller psychologiczny? o co w takich książkach chodzi?

      Usuń
  5. mogę potwierdzić, że Bractwo Morrella to super thriller. Przepadłem przy nim na długie, długie godziny a i tak nie mogłem sobie wybaczyć, że nie trwało to dłużej ;-)

    thriller scifi to zaiste ryzykowny gatunek - bo albo jest mocarna, dynamiczna akcja, albo koncentrujemy się na wizji świata przedstawionego. Widzę jednak, że tym razem udało się taką hybrydę powołać do życia... I dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj bracie w wierze! :D

      Tutaj jest fajnie połączone, aczkolwiek... czytam właśnie "czarne oceany" i pewne pomysły się powtarzają (a Dukaj skończył "Czarne" w 2000)

      Usuń
  6. Zajrzałam i Nexus mi się z Dickiem skojarzył, tylko ja tak mam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy z Dickiem, to nie wiem, za mało mistrza czytałam :D

      Usuń
    2. Ale to tylko o nazwę chodzi, androidy, co to były łowione, to nie Nexusy właśnie?

      Usuń
    3. Punkt dla Ciebie! Aż chwyciłam książkę i faktycznie, tak androidy nazywane były Nexusami. Aż się chce autora zapytać, jak bardzo to było celowe ^^

      Usuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)