30 cze 2013

Misjonarze z Dywanowa czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. 1 - Pinky, czyli nowicjusz, Władysław Zdanowicz


Tytuł: Misjonarze z Dywanowa czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. 1 - Pinky, czyli nowicjusz
Autor: Władysław Zdanowicz
Cykl Wydawniczy: Misjonarze z Dywanowa, t.1
Wydawnictwo: Księgarnia Zdanowicz
Data wydania: 2007
Ilość stron: 455
Moja ocena: 5/6

Ta recenzja to coś praktycznie niespotykanego w Kronikach Nomady, gdyż dotyczy książki, która nie wpisuje się w żadną z odmian fantastyki. Dlaczego więc sięgnęłam po coś, co z zasady mnie nie interesuje i nie bawi? Powód jest prosty: podczas surfowania po Internecie i szukania mało ważnych już dzisiaj informacji trafiłam na wzmiankę o Misjonarzach z Dywanowa. Niby nie powinno mnie to zaciekawić: o Szwejku wiem niewiele, o misjach polskich żołnierzy w Iraku czy Afganistanie jeszcze mniej. A jednak, jakaś lampka w głowie się zaświeciła, zachęcił mnie też entuzjazm czytelników i anegdoty związane z samą książką. Szczęśliwy traf sprawił, że miałam możliwość zapoznania się wpierw z fragmentem powieści, a później z całą pozycją w wersji elektronicznej. O dziwo(!), dałam się porwać tej historii i nawet kompletnie niesprzyjający frajdzie z lektury nośnik nie zakłócił odbioru opowieści o Leńczyku. A wierzcie mi, czytanie e-booków na ekranie telefonu bywa nie lada wyzwaniem. Mimo zupełnie innego gatunku, mimo koszmarnie małego ekranu mojego telefonu: zostałam zaczarowana przez Władysława Zdanowicza.


Początek pierwszego tomu opowieści o misjonarzach z Dywanowa może zmylić potencjalnego czytelnika: oto poznajemy plutonowego Leńczyka, charyzmatycznego i doświadczonego żołnierza, który, mimo skostniałej biurokracji wojska z czasów WKU i obowiązkowej służby wojskowej, nadal pragnie wśród swoich podopiecznych znaleźć prawdziwe perły, godne miana „Żołnierza”. Los sprawił, że tuż przed wyjazdem na misję znalazł się nasz Leńczyk w sytuacji podbramkowej, a przez swe przekonania polityczne (czy raczej religijne), znalazł się w dość nieciekawej sytuacji. Ot, myślący logicznie inteligentny mężczyzna miast pochylić głowę otwarcie sprzeciwił się największej w wojsku frakcji, czyli władzy duchownej. Pal licho fakt, że Leńczyk miał moralną rację, pal licho nieobyczajne zachowanie przedstawiciela kościoła. Leńczyk wykazał sprzeciw i postawił się tym samym na pozycji przegranego. Nie tracąc rezonu nasz pierwszy bohater zyskuje szansę na odkręcenie całej tej zawiłej sytuacji, i wszystko na pewno potoczyłoby się inaczej, gdyby nie tragiczny wypadek na jednej z polskich dróg.

W tym momencie na tapecie pojawia się drugi, właściwy bohater naszej opowieści, który za sprawą wielu niefortunnych zbiegów okoliczności miast spokojnie wylądować w rezerwie leci na misję do Iraku. Szeregowy Piotr Leńczyk, choć nazywa się tak samo jak jego poprzednik, jest kompletnie innym człowiekiem niż jego imiennik. Domorosły filozof, przyciągający pecha niczym magnes żelazne opiłki, trafia w tryby wielkiej machiny wojskowych absurdów. Co najlepsze: Leńczyk, jako jedyny zdaje się widzieć rażące nieprawidłowości rządzące otaczającą go rzeczywistością, a jego pełne zdziwienia niedowierzanie przysparza mu ciągle to nowych kłopotów.

Nie sposób opisać tego, co spotyka szeregowego na kartach książki, gdyż tam, co chwilę coś się dzieje, a każde kolejne zdarzenie zdaje się być bardziej absurdalne od poprzedniego. Niech was nie zrazi określenie „absurdalny”, tutaj równie dobrze można by użyć określenia prześmiewczy czy w końcu groteskowy. Groteską jest to, co się wyprawia w szeregach polskiej armii, a już zwłaszcza wśród pochłoniętych przez skostniałą administrację oficerów. Zdanowicz w Misjonarzach bez mrugnięcia okiem opisuje wszystkie bolączki toczące nasze wojsko: korupcję, nepotyzm, idiotyczne przepisy utrudniające życie zwykłemu żołnierzowi (a świetnie wyglądające w sprawozdaniach), wreszcie wyraźne odcięcie generalicji od prawdziwego, frontowego życia. Niby nic nowego: o podobnych sprawach, w podobnie prześmiewczy sposób pisał Heller w swoim Paragrafie 22, ale tutaj przekaz jest silniejszy, mimo zdecydowanie prostszego języka opisującego losy szeregowego Leńczyka. Tutaj nie czytamy o absurdach obcej armii wywodzącej się z innej niż nasza kultury. Zdanowicz pisze o czymś nam bliskim, bo dotyczącym nie tylko naszego wojska, ale też naszego narodu, z całymi jego przywarami. Okazuje się, że kwiatem narodu nie muszą być (czy wręcz nawet nie powinni) przedstawiciele pozornej inteligencji. To właśnie Piotr Leńczyk, zwykły chłopak z bidula, postrzegający świat „na chłopski rozum” zdaje się być jedynym normalnym w całym tym zamieszaniu.

Pełny tytuł pierwszego tomu brzmi: Misjonarze z Dywanowa czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. 1 - Pinky, czyli nowicjusz. Nie wiem, ile w jest Szwejka w Leńczyku, za to wiele w nim Franka Dolasa z kultowego Jak rozpętałem drugą wojnę światową: obaj to urocze fajtłapy, wplątujące się w incydenty mające odbicie na szerszą skalę. Co więcej: zarówno Piotr jak i Franek są postaciami wskroś dobrodusznymi, usiłującymi jakoś sobie radzić w tym szalonym świecie działań wojennych. Obaj bohaterowie najzwyczajniej w świecie dają się lubić, aczkolwiek Leńczyk wydaje się być nieco głębszą postacią niż Dolas, czy raczej: Leńczyka mamy szansę poznać po prostu lepiej, a i realia powieści są nam kulturowo bliższe.

Obiektywnie patrząc musiałabym wytknąć autorowi zbyt stereotypowych bohaterów czy nader oczywiste zwroty akcji, mogłabym też ponarzekać na pozostawiające niedosyt zakończenie. Ale tym razem subiektywna frajda z lektury, stopień wciągnięcia w fabułę sprawił, że to wszystko mi nie przeszkadzało. Powiem więcej: taki, a nie inny sposób opowiadania historii Leńczyka ma swój sens, a Zdanowicz konsekwentnie dąży do swojego celu. Przez groteskę powieści ukazuje on nam groteskę rzeczywistości, bawi, zasmuca i przeraża. Każdemu z nas przecież zdarzało się próbować toczyć wojnę z urzędniczymi absurdami i wiemy, że to walka z wiatrakami, w której logika i zdrowy rozsądek nie mają racji bytu. By czerpać frajdę z przygód Leńczyka nie musicie znać się na wojsku czy być fanami literatury związanej z wojskiem. Misjonarze z Dywanowa to przykład książki, która, przy odpowiednim do niej nastawieniu, sprawi przyjemność praktycznie każdemu czytelnikowi. A jeśli zdarzyło wam się czytać Paragraf 22, oglądaliście Jak rozpętałem drugą wojnę światową czy serial M.A.S.H, to z pewnością w książce Władysława Zdanowicza znajdziecie coś dla siebie.
Za możliwość przejażdżki z Leńczykiem serdecznie dziękuję autorowi :)

Więcej informacji o Władysławie Zdanowiczu i Misjonarzach z Dywanowa znajdziecie na STRONIE AUTORSKIEJ

3 komentarze:

  1. Kiedyś, dość dawno temu, mój ojciec czytał tę książkę i zaśmiewał się w głos. Ja miałem przeczytać po nim, ale natłok obowiązków sprawił, że sobie odpuściłem. Dzięki Twojej recenzji znów sobie przypomniałem o tej pozycji i jak najszybciej muszę gdzieś ja dorwać wszak zaczęły się wakacje i mam chwilę wolniejszego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronie autora można się zapoznać z fragmentem powieści ^^

      Usuń
  2. Te fragmenty gdzieś czytałam i właśnie odniosłam wrażenie, że to całkiem niezłe. Ale wrażenie było za słabe, żeby szukać całej powieści. Och, jaka ja leniwa. ;)

    OdpowiedzUsuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)