10 cze 2013

Skrrrrótem Aterixie, czyli opinia zbiorowa vol 5

Już dawno w Kronikach Nomady nie było moich skrótów, czyli krótkich opinii opisujących książki, które już raczej pełnoprawnych recenzji się nie doczekają. Aby nie przedłużać i rozpisywać się na marne, zaczynamy!


Tytuł: Achaja
Autor: Andrzej Ziemiański
Cykl wydawniczy: Achaja, tom 1,2,3
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: tom 1: 622, tom 2: 558, tom 3: 416
Moja ocena: 3/6

Ech, Achaja... seria budząca tyleż zachwytów, co i ironicznych uśmiechów u zagorzałych fantastów. Zakupiona za niewielkie pieniądze miała za zadanie zweryfikować całą tą internetową wojnę wokół  Ziemiańskiego.Zweryfikowała, i to bardzo. Wszelkie zarzuty i pochwały krążące wśród czytelników okazały się prawdziwe. Lektura Achai zapewniła i pewną dozę rozrywki, jak i absurdu. Księżniczka była absurdalnie zdeterminowana przez wizję autora, logika tutaj miała mało do gadania, a skojarzenia nachalnie pchały się czytelnikowi przed oczy. Mimo wszystko, podczas lektury dało się zauważyć powód sukcesu serii: oto ofiara systemu pokazuje pazury i staje się kimś, kto systemem kieruje. Od zera do bohatera, pełne nawiązań i spadków po ulubionych kreacjach literackich autora. Podobało się, acz brak końca historii, brak większej głębi jednak bolą odbiorcę. Idealne dla nastolatek, u starszych wzbudza jedynie politowanie...



Tytuł: Opowieści z Meekhańskiego pogranicza
Autor: Robert Wegner
Cykl wydawniczy: Meekhan, tom 1,2
Wydawnictwo: Powergraph
Ilość stron: tom 1: 576, tom 2: 688
Moja ocena: 5/6

Etos, epos i emocje. Tak można w skrócie opisać dwa tomy Wegnerowych opowiadań. Coś w duszy poruszyły, wciągnęły bez reszty i przy pierwszym czytaniu wydawały się idealną odpowiedzią na Sapkowskiego: w końcu coś monumentalnego, coś heroicznego i odrzucającego "łatwe" schematy. No, ale schematy jednak tutaj mamy, gra na emocjach jest pierwszorzędna, a oba tomy zaostrzają jeno apetyt na całe uniwersum. Powieść przeczytam z przyjemnością, jednak nie pozbędę się z głowy tej przeklętej epickości i braków w realności opisów.

Niemniej: świetne, choć grafiki na okładkach tragiczne...



Tytuł: Troll zagłady
Autor: David Weber
Wydawnictwo: Regis
Ilość stron: 400
Moja ocena: 1/6o

To była moja pierwsza, i zapewne ostatnia przygoda z panem Weberem. Dlaczego? Otóż, jak military SF jest gatunkiem tendencyjnym, tak tutaj Weber przekroczył wszelkie granice dobrego smaku. Mamy tutaj inwazję obcych, dzielnych wojaków i całkowicie ślepą wiarę w supermocarstwo, które obecnie naiwnie nazywamy USA. Walki w kosmosie, walki na Ziemi:: nie dość, że nudne, to przeplatane taką dawką propagandy amerykańskiej, że aż człowiek pragnie książką rzucić przez okno. Ja wiem, że amerykańce to idioci, ale jakim prawem nasi wydawcy katują nas takim chłamem? Toż to nawet nie ma najmniejszych wartości literackich, czysta naparzanka rodm z filmów Segala.



I na tym dzisiaj zakończę swoje wywody. Następnej porcji opinii niekoniecznie pozytywnych spodziewajcie się w przyszłym miesiącu )

25 komentarzy:

  1. Podziwiam, że opisujesz te książki choćby tak skrótowo. Ja nawet do tego nie mogę się zebrać :)
    A ta ocena 1/60 przy Weberze to omsknięcie się palca na klawiaturze czy celowe działanie, żeby jeszcze bardziej podkreślić, jak nisko oceniasz tego Trolla? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w sumie mi się nie chce, bo jak już się zdobywam na te skróty, to się okazuje, że strasznie krytyczna bywam :P
      Co do Webera: oczywiście omsknięcie, nie wyobrażam sobie skali ocen 0-60 :) Dziękuję za zwrócenie uwagi i pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  2. Kurde, jeszcze wszystkie te książki przede mną, zwłaszcza, wstyd się przyznać ale przyznaję się - Achaja ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Achaję czytałam mając już na karku pierwszą ćwiartkę, więc nie ma się czego wstydzić :P

      Usuń
  3. Troll w tytule... i wszystko jasne - zostałaś ztrollowana!^^
    Wegner miodny, choć jakiś czas temu spróbowałem sobie odświeżyć i... na wszelki wypadek porzuciłem ten pomysł, bo jakoś wydawał się mniej fajny, a wolałem nie psuć sobie dobrego pierwszego wrażenia.
    Co do Ziemiańskiego - nie czytałem, ale pewnie miałbym podobne odczucia (wszak nie jestem już nastolatką!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, a myślałam, że to ja jestem prawie mistrzem trollowania ^^
      Jestem przekonana, że przy drugim czytaniu Wegner by mnie nie znudził, ale też wolę sobie odpuścić :)
      W sumie Achaja może cię rozbawić, bo jak się poczyta kolejne, bardziej nam współczesne tomy, to fajnie się widzi zamysł autora. Co nie zmienia faktu, że pierwsze Achaje są... popkulturowe i szokujące nieco na siłę. Ale że Ziemiański to swój chłop, to ogólnie go lubię :)

      Usuń
  4. @prosperiusz, dlaczego wstyd? To tylko osobiste wrażenie autorki bloga a Twoje wcale nie musi być takie samo. Ja w ogóle nie przepadam za Ziemiańskim, ale uwaga typu :"Idealne dla nastolatek, u starszych wzbudza jedynie politowanie..." jest niczym niepoparta i uważam, że nie na miejscu.Może obrazić osoby, które akurat tę serię sobie cenią, a pewnie tacy też się znajdą. Może nawet jacyś "amerykańce-idioci" mieszkający w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, mogłam użyć słów w stylu "Idealne dla nieobeznanych z fantastyką i lubujących się w tanich chwytach". Bardziej poprawne politycznie, a wyrażające to samo. Co do zidiociałych amerykańców: poczytaj sobie Aherna, poczytaj Webera: obaj wydali wiele książek, obaj prezentują ten najgorszy rodzaj podejścia do czytelnika. Nie tylko komuna bawiła się w propagandę. Powiem więcej: USA w propagandzie jest najlepsza ze wszystkich (podobnie jak amerykańce w powieściach pokroju "Trolla zagłady")

      Usuń
    2. Webera czytałam.W ogóle czytałam bardzo wiele, ale się czuję się upoważniona do wyrażania zdania za ogół ludzkość, co Ty właśnie czynisz. I tak jak koleżanka poniżej pisze, bardzo wiele w Twoich wypowiedziach niechęci, pogardy i stereotypów.Pisz, że uważasz Webera czy Ziemiańskiego za beznadziejnych pisarzy, ale nie traktuj ludzi mających zdanie inne niż Twoje, za idiotów, bo jakim prawem uważasz się za wyrocznie?

      Usuń
  5. To zdanie „Ja wiem, że amerykańce to idioci (…)” trochę burzy porządek odbioru tekstu. Zrozumiałabym, gdybym weszła na stronę faszyzującej kato-prawicy napchanej stereotypem i uogólnieniem, ale tutaj?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, przeczytałam wiele książek sensacyjno/fantastyczno/szpiegowskich wyprodukowanych "made in USA". Przeczytałam kilka artykułów, zobaczyłam kilka filmów niekoniecznie reżyserowanych. I pospolity "amerykaniec" to ogłupiałe dziecko popkultury i propagandy.
      Gdzie wiem, że USA to potęga światowa, i idioci by tego nie osiągnęli. Ale sami są tak strasznie pełni sprzeczności, tak sterowani od urodzenia, że jeno wybitne jednostki zasługują na szacunek. Poza tym, podobne zdanie mogłabym skierować do naszych ogłupiałych rodaków, co milionami idą za jakimiś farmazonami rodem z "podręcznika do demagogii"
      Podsumowując: alergicznie reaguję na taką butę, jaką w "trollu zagłady" pokazał nam Weber. Że niby tylko jeden naród (jedna nacja, ugrupowanie politycznie, jedna wiara.. ) potrafić będą ocalić świat. I pal licho logikę. My jesteśmy zajebiści, my jesteśmy praworządni i my jesteśmy najsprytniejsi. A jakakolwiek logika niech idzie precz.

      Poza tym, tutaj raczej ekstremalni ludzie nie trafiają, za mało bloga promuję ^^

      Usuń
    2. Ale ja rozumiem kontekst i zapędy Webera, podobnie też domyślałam się jaką opinię masz o Amerykanach (trudno by nie). Kwestia tylko kompromitującej konstrukcji zdania, które przytoczyłam. Nie uwierzę, że nie czujesz jego wymowy. Wszyscy a[/A]merykańce to idioci. Wszyscy fantaści to debile. Wszyscy... i tak dalej. Zauważ sama, że w komentarzu dwukrotnie odżegnujesz się od wcześniejszych słów – 1) „idioci by tego nie osiągnęli”; 2) „jeno wybitne jednostki”. A zatem nie „wszyscy” to idioci. Więc po co pisać, że wszyscy?

      Do stereotypicznej generalizacji dochodzi element narodowościowej mowy nienawiści („a[/A]merykaniec”). Jasne, nastudiuowałam się praw człowieka, a zawsze można wyśmiać poprawnego politycznie(?) studenta, to łatwe. Mimo wszystko razi mnie podobna bezrefleksyjność wypowiedzi na blogach, które czytam, więc skomentowałam. Co mnie jeszcze zainteresowało – Twoje zdanie było odpowiedzią na nacjonalistyczne hasła Webera. Z perspektywy performansu to po prostu odbicie piłki.

      Usuń
  6. Achaję kiedyś na pewno przeczytam, ale co do reszty nie mam pewności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. warto przeczytać, by mieć argumenty do obrony/wyrzucania błędów autorowi :D

      Usuń
  7. O, Wegner. Stęskniłam się.^^

    "Mimo wszystko, podczas lektury dało się zauważyć powód sukcesu serii" - zapomniałaś o gołych półdupkach i biustach, że zacytuję klasyka.;D Swoją drogą, "Achaja" to piękny przegląd fantazji młodzieży męskiej. Czegoż tam nie ma: nagie, zakneblowane niewolnice, nagie, chętne niewolnice, chętne żołniereczki, nieśmiała księżniczka, co to i chciałaby, i boi się... Nawet nagie i chętne dziewczyny z kocimi ogonami i uszami. Pełny serwis normalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mnie chyba kopnąć: paczka już dawno zabezpieczona kartonem i metrami taśmy, tylko jakoś zawsze jest coś innego do załatwienia. Chyba lubię mieć wyrzuty sumienia :(
      Wesz, jakbym na Achaję trafiła wcześniej, jako nastolatka, to bym pewnie miała mocniejsze wrażenia z lektury. Na szczęście Ziemiański w "Pomniku" odszedł od tych namolnych, niemal pornograficznych opisów i na nowo wzbudził zainteresowanie. Na ile owo zainteresowanie jest pragnieniem poznania KOŃCA tej historii... to już inna sprawa :D

      Usuń
  8. "Achaję" to bym zaczęła i zobaczyła, co zacz. Bo może jednak by się spodobało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę prorokować, ale nim całości (wraz z nowymi tomami) nie będziesz miała w ręku, to nie sięgaj :P To wszystko to nic innego jak długa historia rozbita na wiele tomów :P

      Usuń
  9. Czytałam Achaje i mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty. Nie zachwyca, ale też nie jest porażką. Chętnie za to sięgnę po Opowieści z Meekhańskiego pogranicza, zaciekawiły mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wegnera polecam, takiej literatury wśród naszych autorów raczej nie znajdziesz...

      Usuń
  10. Cóż za bezkompromisowość! Krótko, celnie i zjadliwie :) Jeśli chodzi o Achaję, to również nie przypadła mi ona do gustu, chociaż obecnie niewiele z niej pamiętam, bowiem czytałem ją dobrych parę lat temu (no dobra, pamiętam seksizm do potęgi - książki są bogato zdobione rysunkami roznegliżowanych, obfitych w biodrach i w biustach niewiast, do tego wspominane nagie niewolnice, etc., itd.). Z panem Wegnerem nie miałem jeszcze do czynienia, acz wydaje się bardzo kuszący, a po pana Webera raczej nie sięgnę wcale. Jeśli chodzi o stosunek do space opery, to niestety znajduję pod ogromnym wpływem Lema, który bardzo krytycznie podchodził do tego typu wypocin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... ruszyły mnie wyrzuty sumienia że nie napisałam o tych książkach, i postanowiłam nie bawić się w przydługie gadanie o niczym, a jedynie kilka zdań. Może chwilami zbyt bezkompromisowo, ale tak te książki odbieram....

      Space opery nie są tak do końca złe, te wydane przez Almaz były o niebo lepsze niż Weber.

      Dla mnie space opera powinna przedstawiać nieco więcej, niz utarte schematy i idiotyczne, dziecinne wręcz rozwiązania techniczne. Weber wybrał kicz, a szkoda. Niewiele byłoby potrzeba by z jego opowieści zrobić coś genialnego. Ale nie, lepiej napisać coś "ku pokrzepieniu serc" amerykańcom...

      Usuń
  11. Wegner zdecydowanie zacny. Chyba wszystko mi się w jego książkach podoba, aż sama się zdziwiłam. Czyta się to tak przyjemnie, mimo znacznej objętości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hello, oki, po Achai o "Pomnik Cesarzowej Achai"... to mu wiele brakuje, ale żeby Achaję na 3/6 ocenić? Pomijając budowanie akcji (imho ciekawe), tam Ziemiański porusza naprawdę tyle wątków filozoficznych, że się zgodzić nie mogę... :(
    PS. Od zera do bohatera? Czyżby nieuważne czytanie książki? W końcu kto jak kto, ale akurat Achaja nie zaczynała od zera, zaczęła od całkiem wysokiej pozycji...a że pomiędzy "let's say, quite important" do "important, DEFINITELY quite important" przeszła przez zero - no cóż, nazywanie tego "od zera" jednak jakoś mi nie pasuje?

    OdpowiedzUsuń
  13. to ja też skrótowo ;-)

    Achaja mnie rozczarowała - cholernie fajnie się zapowiadała, ale finisz okazał się po prostu bzdurnym nawrzucaniem do jednego worka różnych, nie pasujących do siebie pomysłów. Trochę na zasadzie: dosypmy co pod ręką, na pewno będzie ciekawie. Nie było. Mz ;-)

    Wegnera bardzo lubię - jego klimaty nie trafiają do każdego, ale moim zdaniem pisze bardzo solidnie, wielowątkowo i niepłasko. Potrafi używać słowa i ma niezłe pomysły. Jak dla mnie facet jest nadzieją na to, że polska fantastyka na dobre wyjdzie z zaściankowego grajdołka. W porównaniu z Achają nie ma porównania. Na korzyść Wegnera ;-)

    Weber - cóż, jego też lubię, ale Trolla nie czytałem. Preferuję Honor Harrington, bardzo fajnie póki co rozwija się nowy cykl Schronienie. Niezłe są także niektóre z jego jednorazówek. Ale zdarzają się mu wtopy, czasami ociera się o śmieszność i bardzo nachalnie klonuje sam siebie. O ile w takiej Honor Harrington nie przeszkadza to aż tak bardzo (wszak to serial a'la Dynastia, hehe), to w pozycjach spoza serii wolałbym coś świeżego. Tym niemniej, gdybyś się kiedyś chciała pozbyć, zamienić czy cuś takiego, to może i bym go przygarnął ;-)

    OdpowiedzUsuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)