Tytuł: Adamantowy miecz
Autor: Dominik Sokołowski
Cykl Wydawniczy: Kroniki Arkadyjskie, t.2
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 21. 05. 2013
Ilość stron: 384
Moja ocena: 2/6
W naszej rzeczywistości czas jest towarem deficytowym. Wszyscy gdzieś się spieszymy, gonią nas terminy, gonią nas pracodawcy, goni nas samo życie. Nie jest łatwo łączyć pracę, szare życie i pasję, zwłaszcza, gdy wszystkie one obracają się wokół różnych materii. Jeśli jesteś pasjonatem dobrej literatury, jednocześnie będąc normalnym, zapracowanym człowiekiem, zazwyczaj nad wyraz ostrożnie wybierasz swoje lektury, które, jakby na to nie patrzeć, w jakiś sposób pochłaniają twoje wolne chwile. Oczywiście musi minąć (znów!) trochę czasu, nim twoja czytelnicza intuicja pozwoli ci na odsianie ziarna od plew. Blurby zachęcają, znane nazwiska polecają, a internetowi recenzenci zachwalają. Jak tu nie sięgnąć po ten apetycznie zapowiadający się kąsek? Czasem okazuje się, że wymienione źródła wiedzy o książce okazują się nieobiektywne, porzucasz lekturę już po kilkudziesięciu stronach, bo szanujesz swój czas. I, w sumie, biorąc pod uwagę prawa rządzące marketingiem i marzenia autorów/wydawnictw o wielotysięcznych sprzedażach, wtedy nawet możesz sobie wybaczyć chwilowe zaćmienie i łatwowierność. Co jednak myśleć czy to o autorze, czy o jego odbiorcy w sytuacji, gdy pierwszy tom jakiejś serii rozbudza twój apetyt, podoba się mimo pewnych klasycznych dla debiutantów niedociągnięć i spodziewasz się czegoś lepszego po tomie drugim? Przecież każdy się rozwija, lub rozwijać się powinien, bez względu, kogo by to dotyczyło. Autor, czytelnik, recenzent… Jeśli jeden z nich pozostaje w tyle, lub przeciwnie: zbytnio wychodzi na prowadzenie, to „wiedz, że coś się dzieje”.